5/5
26-05-2017 o godz 09:57 przez: Izabela Wyszomirska
"Nadzieja w sytuacji, gdy nie ma na nią miejsca, jest okrucieństwem." Mare trafia do niewoli u króla Mavena. Jest pilnie strzeżona i skazana na jego łaskę i niełaskę. Dręczą ją wspomnienia popełnionych błędów. Na domiar złego, działania Cichego Kamienia pozbawia ją mocy. Już nie może ciskać błyskawicami. Evangeline robi wszystko, aby egzekucja Czerwonej Królowej stała się faktem. Ironia chce, że to Maven jest jedyną szansą dziewczyny na przeżycie. Tymczasem widmo wojny zbliża się nieubłaganie. Jest jeszcze Cal, którego nic nie powstrzyma przed ratowaniem Mare. Czy Mare wyjdzie z niewoli? "Nie ugnę karku. Będę trzymała głowę wysoko. I chociaż nie mam pojęcia, w jaki sposób, będę walczyć nawet tutaj, w jaskini lwa." To, co wyróżnia ten tom od swoich poprzedników, to to, że w tym autorka oddała również głos Cameron i Evangeline. Dzięki zastosowanej takiej narracji, poznajemy wydarzenia z ich punktu widzenia. Fabuła tej części nieco zwalnia, ale druga połowa książki obfituje w większe zwroty akcji, gdzie doświadczymy burz, piorunów, ognia i interesującej walki na śmierć i życie. Nadal pojawiają się liczne intrygi, natomiast gierki polityczne zaczynają mocno się komplikować. Coś czuję, że to jeszcze nie koniec serii, że autorka coś kryje w zanadrzu. Liczyłam na to, że w tym tomie postać Mavena przejdzie jakąś przemianę. I tak też się stało. Jeszcze bardziej poznajemy jego osobę i dlaczego tak, a nie inaczej postępował. Jeśli do tej pory nie zapałałyście do niego sympatią, w tej części macie ku temu okazję. Podobnie ma się rzecz z Evangeline. Jej nie lubiłam, ale w tym tomie zaskoczyła mnie i udało się jej wzbudzić moją sympatię. Jednak autorka nadal konsekwentnie trzyma się wyjściowego planu, że nikomu nie można ufać. I nie tylko bohaterów to dotyczy, ale czytelnika. Aveyard potrafi tak lawirować, zwodzić, że nic już nie jest czarno białe. Okładka tego tomu najmniej mi się podoba, wydaje się, że korona jest jakby z plastiku. Niemniej jednak pasuje do dwóch poprzednich i robi wrażenie. "Królewska Klatka" to powieść o walce o władzę, wolność, równość i miłość, z pełnokrwistymi bohaterami, z dziewczyną od błyskawic, która zadziwia swoją niezłomnością oraz roztrzaskującymi nasze serca emocjami. Podsumowując całą serię muszę powiedzieć, że nawet nie zdajecie sobie sprawy, jak wielkie miałam obawy przez jej rozpoczęciem, bo po pierwsze fantastyka, a po drugie po tak wysokich ocenach moje oczekiwania względem niej poszybowały jeszcze wyżej. Ostatecznie nie zawiodłam się i było to dla mnie interesujące doświadczenie czytelnicze. Mało tego, zachwyciłam się i chyba mogę powiedzieć, że powoli ten gatunek zyskuje moje uznanie. Zdecydowanie nie żałuję spędzonego z nią czasu, nie sądziłam, że tak wciągnie mnie ten świat. Polecam wszystkim i każdemu, kto chce być zaskakiwany. Ta seria to prawdziwa petarda!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
09-06-2017 o godz 09:11 przez: Klaudia Mordarska
W parze z walką o koronę zawsze idą intrygi. To jedna z niewielu niezmiennych rzeczy. Pokusa wielkiej władzy jest zbyt wielka do opanowania, prawda? Czasami nawet staje się obsesją. Po trupach łatwo dojść do celu. Bez zahamowań i jakichkolwiek wyrzutów sumienia... Ale czy naprawdę warto? Co, jeśli to zajdzie za daleko i nie zostanie już nic, czym można rządzić? Ogień w końcu wyniszcza. Wypala. Zabija. Poprzednie dwa tomy tej serii bardzo mi się podobały. Czerwona Królowa urzekła mnie swoim klimatem, a w Szklanym Mieczu zachwycałam się postacią Cala. W takim razie co z Królewską klatką? Czytałam ją głównie dla wcześniej wspomnianego Cala oraz Mavena, ciekawa ich kolejnych przemian. Na początku ciężko było mi się wciągnąć, ale im dalej zagłębiałam się w treść, tym mocniej byłam zaintrygowana sprytnie obmyślonym światem, barwnymi bohaterami i coraz to bardziej zaskakującymi intrygami. Kolor krwi przestał mieć tak ogromne znaczenie, gdyż wojna stopniowo ogarniała wszystkich, bez względu na pochodzenie, czy nadludzką moc, jaką władał. Bohaterowie zostali bardzo precyzyjnie dopracowani. Szczególnie moją uwagę przykuły trzy osoby: bracia Calore oraz Evangeline. Maven od samego początku był postrzegany przeze mnie jako postać negatywna: ogarnięty mrokiem i obsesją młody król, który jednocześnie był niesamowicie zagubiony w swoich przekonaniach. Z jednej strony byłam zaciekawiona, z drugiej natomiast zaniepokojona jego nieprzewidywalnością. Z Calem było zupełnie inaczej: stał się moją ulubiona postacią, oczarował urokiem osobistym i osobowością, ale miał kilka wad, których nie można było ignorować. O dziwo przekonała mnie do siebie również Evangeline, za którą nie przepadałam w poprzednich częściach. Zarówno tę trójkę, jak i Mare łączyła jedna wspólna cecha: zagubienie. Wszyscy nieuchronnie dążyli do zagłady, razem z ogarniętą konfliktem Nortą... Wątek romantyczny został w znacznym stopniu rozwinięty. Z zaintrygowaniem obserwowałam wybory podejmowane przez Mare... i miejsca, w które prowadziło ją jej własne serce. Nie zabrakło miłosnych zwrotów i upadków, a także zranień i uniesień, które ukazały się idealną odskocznią od ciągle toczonych walk i zgrabnie utkanych kłamstw. Podsumowując, Królewska klatka to wypełniona intrygami i kłamstwami historia o walce o koronę i podziałach, jakie czyni kolor krwi. Jestem pod wrażeniem kreacji bohaterów: byli bardzo barwni i specyficzni, ciągle potrafili mnie zaskakiwać. Jednym z niewielu minusów jest to, że pierwsze kilkadziesiąt stron było ciężkie do przebrnięcia. Mimo wszystko polecam tę serię, szczególnie fanom fantastyki. Wiecie, że to jeszcze nie koniec? Ostatnie strony były dla mnie niemałym szokiem i już nie mogę doczekać się ciągu dalszego. Tak się nie kończy książki, nie zgadzam się!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
2/5
17-08-2017 o godz 22:53 przez: Mea Culpa
Recenzja znajduje się również na www.zksiazkadolozka.blogspot.com Z całej „bestsellerowej trylogii” wyniosłam tylko niedosyt. A ostatnia część podobała mi się najmniej. Mam jednak nadzieję, że autorka napisze jeszcze... czwarty tom! Dlaczego? Wychodzę z założenia, że przy cyklach należy ominąć punkt przytaczania skróconego opisu fabuły, by nie psuć całej zabawy z zagłębiania się w dalszą historię. Ci co czytali pozostałe części, to i tak wiedzą na co czekają i czego mogą się spodziewać w ich kontynuacji. Zdradzę Wam jedno: w tej części dużo jest Mare i Mavena! Niekoniecznie w dobrych stosunkach. „Gdzieś w oddali, głęboko we mnie, odzywa się błyskawica. Pozwolimy im, by się nawzajem powybijali.” Nadal pozostaję pod wrażeniem w kwestii wykreowanego przez autorkę świata. Jest on nieszablonowy i niekonwencjonalny, przez co szybko można się w nim zatracić. To uniwersum jest chyba jednym z moich ulubionych. Niestety cała reszta już kuleje. Bohaterowie się nie zmieniają, więc jeśli chcecie wiedzieć co o nich myślę – zapraszam na recenzje dwóch pierwszych tomów tutaj i tutaj. Zmienił się tylko mój stosunek do nich, bowiem zaczęłam darzyć ich... niechęcią. Momentami moja irytacja sięgała zenitu, a uczucie zażenowania kiełkowało już przy drugim tomie. Teraz wydają mi się jeszcze bardziej egoistyczni i pozbawieni większej logiki. O ile jestem w stanie zrozumieć burzę w sercu i umyśle, o tyle nie potrafię pojąć niektórych bezsensownych zachowań. Najpoważniejszym zarzutem skierowanym do omawianej książki jest nuda, brak płynnej akcji i brak wyraźnego zaangażowania czytelnika w treść. Jeśli w drugiej części przeważały opisy, które spowalniały fabułę, to w trzeciej mogłabym napisać, że w ogóle nie występują dialogi. Mogłabym tak napisać, by podkreślić fakt, że opisów było jeszcze więcej niż poprzednio, przez co czytało się leniwie i bez emocji. A teraz pytanie – dlaczego liczę na kontynuację? Bo nic nie zostało wyjaśnione. Zakończyłam przygodę z cyklem Czerwona Królowa biedniejsza o jakiekolwiek zakończenie, które definitywnie wyjaśniłoby sens całego przedsięwzięcia. Mam nadzieję, że jeszcze doczekamy się dalszych losów naszych bohaterów, ponieważ koniecznie muszę wiedzieć, co zadziało się dalej.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
3/5
23-08-2017 o godz 19:21 przez: Sylwka
Zakończenie Szklanego Miecza spowodowało u mnie lekkie palpitacje serca. ;) Bardzo byłam ciekawa, jakie będą dalsze losy Mare – dziewczyny od błyskawic. To pół roku się dłużyło się niemiłosiernie, ale w końcu ukazała się Królewska Klatka Victorii Aveyard. Mare oddała swoją wolność w zamian za życie towarzyszy. Jest obecnie więzieniem/maskotką Mavena. Ma wiele czasu do przemyśleń, szczególnie iż jej moc tłamszona jest przez Ciche Kamienie oraz . W czasie, gdy dziewczyna od błyskawic „odpoczywa” w domowym więzieniu, jej oprawca czuje „już oddech” za swoimi plecami. Teraz zagraża mu nie tylko Czerwona Gwardia, ale także niezadowolone z jego władzy rody. W czasie, gdy Maven szuka popleczników również Czerwoni i Nowi nie próżnują. Szykują się do wojny. Ważnym ogniwem w całej organizacji pozostaje zdetronizowany książce Cal. Czy uda się uwolnić Mare i przeprowadzić rewolucję? A może to Maven odnajdzie popleczników i zniszczy swoich wrogów? Podczas czytania Królewskiej klatki miałam trochę wrażenie, jakbym wróciła się do pierwszego tomu. Początek niemrawy i biedna, użalająca się nad swoim losem dziewczynka od błyskawic. Gdyby nie to, że od czasu do czasu mamy okazję zobaczyć świat oczami Cameron czy Evangeline to mogłabym tę książkę czytać chyba z miesiąc. Obie panie zaimponowały mi swoimi postawami. Cameron była taka jak Mare w Szklanym mieczu, a Evangeline pokazała „że ma jaja”. W poprzednich dwóch tomach miałam raczej do niej stosunek ambiwalentny, a teraz zaczęłam mi imponować. ;) Wracając jednak do głównej bohaterki, to na szczęście nastąpił u niej przypływ sił witalnych, ocknęła się z tego marazmu i w końcu podjęła walkę. W tym momencie można powiedzieć, iż zaczyna się jakaś akcja i jest to, czego oczekiwałam. Podsumowując. Niestety muszę przyznać, iż Królewska klatka jest najsłabszą odsłoną cyklu. Jednak mimo wszystko w moim odczuciu warto ją przeczytać. Chociażby ze względu na spojrzenie na całą historię oczami Srebrnej Evangeline no i oczywiście dlatego, iż kolejny tom (tak myślałam, że wszystko zakończy się na trzech) zapowiada się smakowicie. ;)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
08-07-2017 o godz 08:21 przez: werka777
Cała paleta osobowości, od niedowiarków, po wojowników. Od tych przypominających światło w tunelu, po przesiąkniętym mrokiem. Skomasowane w historii postaci, przypominające zabiegane w mrowisku mrówki, od ilości których aż mieni się w oczach, niosą wiele wrażeń i eliminują poczucie senności. Niejednokrotnie musiałam jednak mocno się skupić by wejść w świat zmiany perspektywy i przyglądając się poszczególnym wydarzeniom przywołać z pamięci słuszne fakty dotyczące każdego z bohaterów. Nie obyło się bez odrobiny chaosu, ale dałam radę. Nie mam pojęcia skąd autorka czerpie pomysły, ale wiem, że ma naprawdę szaloną wyobraźnię. Ataki, przesłuchania, sojusze, niepewność, nadzieja. W przeciwieństwie do drugiego tomu serii, w którym miałam wrażenie kilku powtórzeń akcji, tutaj cały czas dzieje się coś nowego. Autorka chwilami wręcz zasypuje czytelnika tak ogromną ilością informacji, że trudno się pozbierać. Nie ukrywam, że rozległe opisy, które mają na celu przybliżyć czytelnikowi ten jakże wyszukany i niepowtarzalny świat bohaterów, momentami mnie przytłaczały i śledząc je pobieżnie wzrokiem szukałam konkretnego punktu zaczepienia, by przejść dalej. Zdecydowanie wolę dialogi, których mogłoby być więcej. Są zwroty akcji, są emocje, jest rozbudzający apetyty finał. Wygląda na to, że będzie kolejna część. A ja nie wiedzieć czemu nastawiłam się na trylogię. „Królewska klatka”, podobnie jak i poprzednia część, skupia się mocno na motywie walki. Toczony jest bój o przetrwanie, o sprawiedliwość, o honor, władzę i życie. W przeciwieństwie do pierwszego tomu, miłosnych uczuć nie dostrzega się tutaj prawie wcale, choć uchylę rąbka tajemnicy i szepnę, że pod koniec bohaterowie będą musieli dokonać bardzo istotnego i niełatwego wyboru. Jak kuszące bywa pragnienie przywództwa? Jak kruche bywają plany? Czy Mare wybrnie z niewoli i co z okrutnym królem, który jednak ma swoje słabe punkty? Jeżeli czytaliście poprzednie części, szukajcie odpowiedzi na te pytania właśnie w Królewskiej klatce.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
21-06-2017 o godz 08:43 przez: myfairybookworld.blogspot.co.uk/
Największym zaskoczeniem dla mnie było to, jak duża część fabuły została przedstawiona z perspektywy Cala i Cameron, spodobało mi się to, że dzięki temu miałam szerszą perspektywę. Książkę można podzielić na dwie części — ta pierwsza jest bardziej spokojna, więcej zbierania informacji niż akcji, natomiast w drugiej części akcja niesamowicie przyspiesza, autorka zadbała o zwroty akcji i jestem pewna, że to jeszcze nie koniec niespodzianek, jakie dla nas przygotowała. W tej części bohaterowie również przechodzą przemianę, nie tylko postaci pierwszoplanowe, ale także drugoplanowe, muszę dodać, że w tej części polubiłam jedną z bohaterek, której nie lubiłam w poprzednich tomach. Mare także wypada dużo lepiej niż w ''Szklanym mieczu'' - odzyskała moją sympatię, jednak co do Cala — choć początkowo ją odzyskał, po zakończeniu wszystko wróciło do stanu po ''Szklanym mieczu''. Victoria Aveyard ciągle się rozwija i widać to w jej książkach. ''Królewska klatka'' to świetna powieść, wciągająca od pierwszych stron. Autorka zaserwowała nam wiele intryg i zwrotów akcji, bohaterowie po raz kolejny ewoluowali, w tej części pojawiają się nowe miejsca akcji, które możemy z przyjemnością odkrywać. W tej części poznaliśmy odpowiedzi na pytania z poprzednich, jednak narodziły się kolejne, bardziej intrygujące. Jestem bardzo ciekawa czym nas zaskoczy autorka w czwartej części serii Czerwona Królowa. Nie mogę zrobić nic innego niż polecić Wam tę książkę! http://myfairybookworld.blogspot.co.uk/2017/06/victoria-aveyard-krolewska-klatka.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
30-10-2018 o godz 14:51 przez: Anonim
Dużym plusem w książce jest zmiana bohaterów narracji. W poprzednich dwóch była to Mare. Tu z kolei rozdziały zostały podzielone odpowiednio dla Mare, Cameron i Evangeline. Dzięki temu mamy dostęp do sytuacji, które dzieją się w tych samych momentach w różnych częściach kraju. Dodatkowo mamy wizję od trzech różnych osobiści. Dodaje to lekturze pewnej świeżości. Plusem jest przybliżenie tu postaci Mavena. Jego motywów, psychiki, toku myślenia. Możemy zrozumieć dlaczego jest taki i co mu się stało. Młody mężczyzna jest zniszczony, w każdym aspekcie. Czy jest możliwość „naprawienia go"? Czy Maven potrafi czuć, czy kieruje nim tylko obsesja i chęć zniszczenia wszystkich i wszystkiego? „Teraz wiem, że nie miałam pojęcia, czym jest miłość. Ani jakie to uczucie mieć nawet odrobinę pęknięte serce. To stać przed człowiekiem, który jest całym twoim światem, i dowiedzieć się, że nie wystarczasz. Że cię nie wybiera. Jesteś cieniem osoby, która jest twoim słońcem.” Mare ewoluowała. Dojrzała. Zrozumiała swoje błędy. Fakt późno, ale jednak. Więcej na:https://libraryofvelaris.blogspot.com/2018/10/krolewska-klatka-victoria-aveyard.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
30-10-2018 o godz 14:51 przez: Anonim
Dużym plusem w książce jest zmiana bohaterów narracji. W poprzednich dwóch była to Mare. Tu z kolei rozdziały zostały podzielone odpowiednio dla Mare, Cameron i Evangeline. Dzięki temu mamy dostęp do sytuacji, które dzieją się w tych samych momentach w różnych częściach kraju. Dodatkowo mamy wizję od trzech różnych osobiści. Dodaje to lekturze pewnej świeżości. Plusem jest przybliżenie tu postaci Mavena. Jego motywów, psychiki, toku myślenia. Możemy zrozumieć dlaczego jest taki i co mu się stało. Młody mężczyzna jest zniszczony, w każdym aspekcie. Czy jest możliwość „naprawienia go"? Czy Maven potrafi czuć, czy kieruje nim tylko obsesja i chęć zniszczenia wszystkich i wszystkiego? „Teraz wiem, że nie miałam pojęcia, czym jest miłość. Ani jakie to uczucie mieć nawet odrobinę pęknięte serce. To stać przed człowiekiem, który jest całym twoim światem, i dowiedzieć się, że nie wystarczasz. Że cię nie wybiera. Jesteś cieniem osoby, która jest twoim słońcem.” Mare ewoluowała. Dojrzała. Zrozumiała swoje błędy. Fakt późno, ale jednak. Więcej na:https://libraryofvelaris.blogspot.com/2018/10/krolewska-klatka-victoria-aveyard.html
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
25-07-2019 o godz 11:30 przez: ajli
Nie będzie mi łatwo wystawić miarodajną ocenę "Królewskiej klatce". Po "Szklanym mieczu" na którym dosyć się wynudziłam oraz nieco zawiodłam, byłam przekonana, że podzielę opinię Czytacza na temat 3 tomu serii i nastawiłam się wewnętrznie na totalny gniot. Czy go otrzymałam? Nie do końca. "Królewska klatka" wydaje mi się znacznie bardziej dojrzała od pozostałych tomów. Bardziej wyważona i mniej chaotyczna. Mare Barrow, która przez dwie pierwsze części serii bardzo mnie irytowała, tutaj staje się dla mnie postacią neutralną. A co więcej, podzielam niektóre z jej refleksji. Sporym atrybutem "Królewskiej klatki" jest wprowadzenie kolejnych narratorek. Zwłaszcza Cameron, której chyba nie da się polubić. Ciekawą postacią jest również księżniczka Iris. Bardzo niejednoznaczna. Minusy? Rozległe opisy dominujące nad całością fabułą oraz w zasadzie brak akcji przez ponad połowę powieści. Czy można było napisać to inaczej? Z pewnością. Czy bardzo mi to przeszkadzało? Momentami tak. Czy polecam? Tylko dla najwytrwalszych czytelników. Ja dotrwałam do końca powieści, a Wy?
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-11-2017 o godz 23:57 przez: Anonim
Czytając inne powieści dla nastolatek zdarzało się, że strasznie irytowałam się na główne bohaterki. Bo były naiwne, nieporadne albo irytujące. Dlatego kiedy sięgnęłam po "Czerwoną królową" wstałam i zaczęłam bić brawo. Mare Barrow to silna postać. Odważna i pyskująca, cudowna odmiana od tych wszystkich zakochanych panienek. Wszystko w tej książce jest lepsze od "typowego YA": fabuła, główna bohaterka, rozwinięcie różnych wątków. Uwielbiam sposób pisania V. Aveyard i jestem jej wdzięczna, że stworzyła tę serię. Książki są metaforą naszego świata. U Aveyard mamy Czarwonych i Srebrnych, u nas są to Biali i pozostałe rasy. Książki traktują o różnicach, szufladkowaniu i bezsensownych wojnach (a także o tych w których warto brać udział). Niesie przesłanie, prosi by ludzie zaczęli żyć w zgodzie. Uwielbiam w tej serii wszystko: począwszy od piosenki, która zainspirowała pisarkę do stworzenia "Czerwonej królowej" na zakończeniach każdego z tomów skończywszy. Polecam tę serię całym serduszkiem, bo naprawdę warto <3
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
25-06-2018 o godz 00:00 przez: Nikola Busko | Empik recenzuje
Co tu można dodać, cała seria jest wspaniała, uwielbiam książki Victorii Aveyard, a w Czerwonej Królowej autorka wyjątkowo oczarowała mnie swoim pisarskim kunsztem. Dwie poprzednie części Królowej niezmiernie mi się podobały, więc i na trzeci tom czekałam z niecierpliwością. W końcu w poprzedniej części działo się tyle ciekawego. Uwielbiam tu kreację bohaterów, jak na moje oko jest po prostu mistrzowska, wszystko inne zresztą też, czyli choćby fabuła, poszczególne wątki czy ogólny klimat. Victoria Aveyard ma dobrą rękę do pisania wręcz fascynujących powieści, a seria Czerwona Królowa z pewnością do takich należy.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Mniej recenzji Więcej recenzji