5/5
23-10-2018 o godz 15:52 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Bardzo fajna, lekka pełną humoru książka. Gorąco polecam.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
07-05-2021 o godz 18:42 przez: Łukasz Guti Kulesza | Zweryfikowany zakup
Wszystko zgodne z opisem Polecam!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
04-07-2021 o godz 23:34 przez: lul-ka | Zweryfikowany zakup
Zabawna powieść Magdaleny Witkiewicz. Polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
14-08-2018 o godz 11:19 przez: Kamila Bednarek | Zweryfikowany zakup
Świetna książka. Śmieszna wspaniały prezent
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
01-05-2018 o godz 20:51 przez: anonymous | Zweryfikowany zakup
Polecam wszystkim te zabawna ksiazke.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
15-08-2022 o godz 15:30 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Dawno się tak nie uśmiałam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
02-02-2018 o godz 13:04 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Super książka Polecam !!!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
04-11-2023 o godz 16:34 przez: ANNA BILIŃSKA | Zweryfikowany zakup
Bardzo polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
4/5
28-08-2021 o godz 17:42 przez: ewami | Zweryfikowany zakup
Dobra lektura.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
11-04-2022 o godz 18:15 przez: Viola Wond | Zweryfikowany zakup
Świetna.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
09-12-2021 o godz 07:03 przez: krecik | Zweryfikowany zakup
Polecam
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
06-10-2018 o godz 12:59 przez: Agnieszka Łukasiewicz | Zweryfikowany zakup
POLECAM
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
21-01-2022 o godz 09:26 przez: Anonim | Zweryfikowany zakup
Ok
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
09-08-2016 o godz 08:14 przez: Mea Culpa
Na pierwszych kartkach powieści poznajemy dwie kobiety, Ewelinę i Justynę, których połączył jeden kot, który wylądował pod kołami autobusu. Lądują razem w jednej sali szpitalnej, dzieląc się wspomnieniami i doświadczeniem. Osieracają mężów, którzy od tej pory muszą zająć się domem i dziećmi. Dziewczyny postanawiają jak najlepiej wykorzystać wolny czas na odpoczynek, za to ich partnerzy oczu zmrużyć nie mogą, bo cały ich świat staje do góry nogami. Jak do tej pory nawet nie wiedzieli, do jakich szkół chodzą ich dzieci, tak teraz muszą je nie tylko przygotowywać rano i zaprowadzać, ale stawić czoło konkursom szkolnym, dodatkowym zajęciom i czasem po szkole! Czy poradzą sobie w tak trudnej, nowej roli? Jak bardzo pomoże im piękna, ponętna kobieta imieniem Dżesika, która przez pomyłkę została odebrana jako Pani ornitolog? Czy cała sytuacja naprawi serca i związki dwóch par? Mamy tutaj przykład typowej satyry. Autorki w tej kwestii spisały się doskonale, nigdy aż tak nie śmiałam się z tego co czytałam! Co chwilę wychwytywałam momenty idealnie pasujące do mojej sytuacji czy zachowań mojego partnera. Co rusz wysyłałam mu fragmenty i razem zgodnie kiwaliśmy głowami. Jednak myślę, że Panie delikatnie przesadziły. Bohaterowie byli podkoloryzowani, starały się wykazać jak najwięcej ich wad, ośmieszający ich całkowicie. Nie pozostawiły suchej nitki ani na Sebastianie ani na Mateuszu. Niekiedy pojawiały się stereotypy mężczyzn czy kobiet. Fabuła była przezabawna, choć całość trochę mi mąciła w głowie. Często łapałam się na zastanawianiu która kobieta jest z którym facetem i które dzieci ich są. Na koniec na pewno nie wiedziałam, która teściowa jest kogo i ile lat mają poszczególne dzieci ani nawet jakie złamania pozostawił wypadek u obu kobiet! Myślę, że historia pisana z perspektywy dwóch osób przyczyniła się trochę do zamieszania, jednak spodziewałam się większego bałaganu, a było w miarę spójnie. Wątki doskonale się łączyły i zadziwił mnie moment spotkania dwóch partnerów. Doskonale się to zgrało z całością. Po lekturę sięgnęłam w ramach "Lektury miesiąca" na grupie Przeczytaj & Podaj dalej, jednak wiem, że na pewno nie przeczytałabym jej bez takiego jakby kopa w postaci wyboru innych uczestników grupy. Myślę, że nie jest to dla mnie, choć jakbym miała kiepski humor- książka wydawałaby się idealna! Recenzja znajduje się również na www.zksiazkadolozka.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 1 0
5/5
22-01-2016 o godz 11:38 przez: Malwina Czyta
Te dwa nazwiska musiały zapowiadać prawdziwy hit wśród komedii książkowych! Kiedy tylko zobaczyłam w zapowiedziach ten tytuł od razu wiedziałam, że czeka mnie solidna dawka śmiechu podczas czytania. Oczywiście tak też się stało, nowe dziecko duetu Socha&Witkiewicz poruszy każdego ponuraka i wprawi w doskonały nastrój. Ale, ale...książka ma też drugie dno. Pod przykrywką dobrego humoru kryje się historia z życia wzięta, a raczej wyjęta z małżeństwa.

Wszystko zaczęło się od kota. Wypadek w autobusie, w którym kierowca usilnie chciał ratować zwierzę przed przejechaniem, skończył się dla Justyny i Eweliny obszernymi złamaniami i koniecznością pobytu w szpitalu. I tak oto dwie niezastąpione matki i żony zostały zmuszone do urlopu od wszelkich obowiązków domowych. Na placu boju (czytaj: domu) zostali samotni mężowe, Mateusz i Sebastian. Dobra, nie całkiem sami, wraz z nimi dzieci, zwierzątka domowe i...tajemnicza Dżesika!
Na barki samotnych (chwilowo) mężów spadają wszystkie obowiązki domowe, takie jak pranie, gotowanie, odrabianie prac domowych z dziećmi, pójście na szczepienie itp. Oczywiście zaczyna się robić ciekawie, bo kto to widział, żeby dzieci wymagały różnych jajek na śniadanie, no i jak się wyłącza tego wstrętnego Furbiego? Nie ma lekko a poradzić trzeba, bo wstyd przecież pokazać przed żoną, że się nie ma o dzieciach zielonego pojęcia!

"Otworzył iPada i zaczął czytać tasiemcową listę zadań, którą podyktowała mu ze szpitalnego łóżka żona. Do tej pory wydawało mu się, że najtrudniejsze będzie skompletowanie wyprawki szkolnej dla Brunona, szczegółowo opisanej w mailu od wychowawczyni. Teraz już wiedział, że wyprawka to zaledwie początek. Zadania podyktowane przez Ewelinę okazały się znacznie bardziej skomplikowane. Zadania na dzisiaj, jutro i na dalsze dni tej bitwy zwanej życiem."

Zapowiada się ogromna dawka humoru, prawda? Ja przyznaję, że absolutnie pochłonęłam Awarię całą sobą. Czytając wielokrotnie zastanawiałam się jak zachowałby się mój mąż w podobnej sytuacji? Zastanawialiście się czasem, co by było, gdybyście na trochę zniknęli z życia domowego? Gdyby na jakiś czas wszystkie Wasze obowiązki przejął partner? Ja jestem przekonana, że mój ślubny z pewnymi czynnościami miałaby nie lada kłopot.
Magdalena i Natasza napisały świetną komedię, przy której nie można się nie śmiać dosłownie co chwilę. "Awaria małżeńska" jest napisana tak lekko i przystępnie, że kartki przewracają się same i znów miałam ochotę krzyczeć, że chcę jeszcze i więcej! Autorki są doskonałymi obserwatorkami życia, potrafią zabawne sytuacje przenieść na papier i stworzyć realnych, wielowymiarowych bohaterów, a którymi łatwo można się utożsamić. "Awaria małżeńska" bawi czytelnika od pierwszej do ostatniej strony, zaskakuje trafnością spostrzeżeń i śmieszy komicznymi sytuacjami. Jestem przekonana, że pokochacie duet Socha & Witkiewicz od razu!

"Nie da się przeżyć dnia, trzymając się "od-do" wyznaczonej rozpiski. Każda chwila niesie przecież ze sobą niespodziankę i to jest w niej najciekawsze."

Ja zobaczyłam też drugie dno w książce, humor humorem, ale coś przecież autorki chciały przez powieść przekazać, nam czytelnikom. Jest to tak naprawdę słodko-gorzka historia o tym, jak mało nasi mężowie uczestniczą w życiu domowym i w wychowywaniu dzieci. W większości rodzin schemat wygląda tak: on pracuje, ona zajmuje się domem (czytaj: wszystkim), albo inaczej, on pracuje, ona tez pracuje i zajmuje się domem (czytaj: też wszystkim). Często partnerzy tak naprawdę nie mają pojęcia jak włączyć pralkę, o której dziecko zaczyna dodatkowy angielski czy gdzie się kupuje te pyszne bagietki czosnkowe? Nie wiem, czy jest to spowodowane tym, że nie dopuszczamy płci męskiej do tych czynności, bo my zrobimy to lepiej, czy to oni zwyczajnie nie garną się do współuczestniczenia w obowiązkach domowych? I jak to się kończy, gdy na chwilę facet zostaje sam z dziećmi? Często właśnie tak, jak opisały to autorki książki. To z jednej strony zabawne, z drugiej smutne, bo przecież życie jest takie krótkie, chwile ulotne i warto jak najwięcej rzeczy robić razem.
Co najlepsze, okazuje się, że mężczyźni wcale nie są gorsi od kobiet i doskonale sobie dają radę, trzeba tylko dać im szansę i troszkę w nich uwierzyć. Niewiarygodne, a jednak!

"Kiedy dziecko wyprowadza się z domu najpierw się cieszysz, a potem żałujesz, że tak mało czasu spędzaliście razem. Bo można było więcej. Bardziej. Tylko wtedy jest już na to za późno."

"Awaria małżeńska" nie jest książką wyłącznie dla kobiet, ja uważam, że z powodzeniem odnajdą się w lekturze także faceci. To historia, którą mogło napisać samo życie, wiarygodna i do bólu szczera. Będziecie śmiać się w głos, bo bohaterów nie da się szybko zapomnieć. Lekko i z pomysłem napisana, sprawi, że miło spędzicie popołudnie i uświadomi, że nie ma rzeczy niemożliwych, jeśli się tylko tego bardzo chce!
malwinaczyta.blogspot.com
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
22-02-2016 o godz 12:23 przez: PaniKa
Ponoć kobieta jest niezastąpiona. Najlepiej zadba o dom i o dzieci. Ale czy na pewno?

Wszystko zaczęło się od kota, który niespodziewanie wtargnął na ulicę. Kierowca autobusu próbując ratować biedne zwierzę przed kołami pojazdu poturbował swoich pasażerów. W tym Ewelinę i Justynę, które w wyniki obrażeń jakie odniosły podczas wypadku, wylądowały w szpitalu. Jak się okazało, opiekę nad dziećmi i domem, będą musieli przejąć ich małżonkowie, którzy o obowiązkach domowych, a tym bardziej o opiece nad dziećmi nie mają zielonego pojęcia. Ewelina i Justyna są przerażone, bo jakoś nie specjalnie widzą swoich mężów w roli gospodyń domowych. Niestety panowie widzą to w jeszcze bardziej ciemnych barwach. Bo jak pogodzić wszystkie obowiązki, opiekę nad dziećmi i pracę? Szykuje się prawdziwa awaria małżeńska.

Natasza Socha i Magdalena Witkiewicz, to dwie polskie autorki których książki cieszą się ogromną popularnością i zainteresowaniem. Sama z wielką przyjemnością po nie sięgam i zawsze jestem zadowolona z lektury. Tym razem obie Panie zdecydowały się napisać książkę w duecie. Jesteście ciekawi jak im to wyszło? „Awaria małżeńska” to wyśmienita komedia w najlepszym wydaniu. Jeśli jeszcze macie jakieś wątpliwości, to szybko się ich pozbądźcie. Socha i Witkiewicz to dwa nazwiska na które warto zwrócić uwagę.

Drogie Panie, czy zastanawiałyście się czasem, co by było gdyby okazało się, że musicie wziąć przymusowe wolne od obowiązków domowych? Czy wasi mężowe sprostaliby zadaniom które zostały na nich narzucone? W końcu w większości przypadków to na głowie kobiety spoczywa opieka nad dziećmi i domem. A może by tak na chwilę zamienić się rolami i przekonać się, czy i mężczyźni są w stanie podołać temu wyzwaniu? W końcu co to jest, przygotować dzieci do szkoły lub przedszkola, ugotować obiad, zrobić zakupy albo wyprać brudne pranie... Nic trudnego, prawda? Niestety okazuje się, że nie dla wszystkich...

Sebastian i Mateusz z dnia na dzień dowiadują się, że od tej chwili muszą radzić sobie sami. Ich żony leżą w szpitalu i nie zapowiada się, żeby miały szybko zostać wypisane. Trzeba zakasać rękawy i wziąć się do pracy. Trzeba zadbać o dom, o dzieci i o siebie. Tylko teraz bez pomocy żon, które zawsze stały na straży ogniska domowego. Obowiązków jest dużo i jak się okazuje, wcale nie będzie łatwo im sprostać. Ale jak to wszystko ogarnąć? Zwłaszcza, że obaj panowie do tej pory nie specjalnie uczestniczyli w życiu rodzinnym. Wszystkim zajmowały się kobiety. Sebastian i Mateusz pozostawieni sami na placu boju, powoli odnajdują się w nowej roli. Nie obejdzie się jednak bez kilku wpadek, zabawnych sytuacji i tajemniczej Dżesiki, która niespodziewanie zyska rolę opiekunki do dzieci. Choć jej złote buty i krótkie spódniczki ewidentnie wskazują na inną profesję... Jak poradzą sobie mężczyźni? Czy awaria małżeńska zostanie zażegnana?

„Awaria małżeńska” to zabawna i pełna humoru powieść. Od samego początku bawi nas do łez, choć w niektórych chwilach nie obejdzie się też bez momentów skłaniających do przemyśleń. Natasza Socha i Magdalena Witkiewicz są świetnymi obserwatorkami. Tworzą historie wyciągnięte prosto z życia, wzbogacając je w wartościowych i realnych bohaterów. Wrzucają ich w wir wydarzeń, nie szczędząc im trudności, ale też zabawnych sytuacji. Poprzez postacie przeniesione na kartki swojej książki, pokazują nam z czym wielu z nas musi mierzyć się na co dzień. Autorki piszą lekko, przejrzyście i obrazowo, a my możemy swobodnie utożsamiać się z bohaterami. W końcu historia zawarta w „Awarii małżeńskiej” tak naprawdę może dotyczyć wielu z nas, ale pozwala nam też spojrzeć bardziej przychylnym okiem na mężczyzn.

Natasza Socha i Magdalena Witkiewicz z przymrużeniem oka ukazują swoich męskich bohaterów. I choć panowie mają trudności z wieloma czynnościami, tak naprawdę okazuje się, że nie taki wilk straszny jak go malują. A mężczyźni jeśli chcą, to też potrafi zadbać o dom i dzieci. W tej konkretnej historii zmusiła ich do tego sytuacja, ale w normalnym życiu nie zawsze tak jest. Często to kobiety nie dają mężczyznom wolnej ręki, twierdząc, że same zrobią to lepiej. Ale czy na pewno? Czasami wystarczy odrobina zaufania, kompromisu i wiary w możliwości drugiego człowieka. W końcu nie jesteśmy niezastąpione, a jak się okazuje mężczyzna też potrafi.

„Awaria małżeńska” to dowcipna, barwna i nietuzinkowa opowieść. Śmiało mogę polecić ją nie tylko kobietom. Jestem pewna, że nie jeden mężczyzna, będzie zachwycony i znajdzie w tej historii coś dla siebie. Natasza Socha i Magdalena Witkiewicz to duet doskonały. Stworzyły historię która potrafi zaskoczyć, zachwycić, rozśmieszyć i skłonić do refleksji. To genialnie skonstruowana komedia, gwarantująca wyśmienitą rozrywkę i relaks na długie godziny. Gorąco polecam!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
12-03-2016 o godz 10:46 przez: Magdalena Natonek

Zamykając z nieukrywanym żalem książkę „Awaria małżeńska” duetu Natasza Socha i Magdalena Witkiewicz, na myśl przyszła mi tytułowa piosenka z płyty „Mężczyzna prawie idealny” Artura Gotz. Płyta wraz z książką stanowią idealny duet, biorąc pod uwagę tematykę jednej i drugiej. Kto nie miał jeszcze okazji posłuchać, gorąco zachęcam.
Wracając do meritum. Jak wygląda dom bez żon? Pewnego dnia Mateusz i Sebastian, dwaj obcy sobie faceci, stają się bliźniakami syjamskimi złączonymi wspólnym losem tymczasowych samotnych ojców. Tylko czy dadzą radę sprostać wyzwaniom?
Po przeczytaniu tej niezwykle zabawnej książki, podtrzymuję swoja tezę, że nic nie dzieje się bez powodu i nie ma w tym określonego celu. Najlepszym dowodem na to jest opisana w książce sytuacja, gdy Mateusz i Sebastian zostają na placu boju, a wszystko przez…kota. Więcej nie zdradzę. Od siebie dodam tylko, że do tego duetu pasuje mój osobisty pan mąż. Pewnie niektóre z was będą miały bardzo podobne odczucia i tak jak ja, będą solidaryzowały się z Justyną i Eweliną, podczas śledzenia kolejnych przezabawnych gagów tej opowieści. Może wy też pomyślicie o swoich mężczyznach, że tak jak, dołączyłybyście swojego męża/partnera do tego duetu.
Książkę czyta się rewelacyjnie. Wciąga od samego początku. Nie raz płakałam ze śmiechu. Jadąc do lub z pracy, musiałam bardzo kontrolować się, aby nie wybuchnąć śmiechem. Treść tej opowieści jest tak uniwersalna, że powinni przeczytać ją także mężczyźni. Może wstrząs obudziłby niektórych mężczyzn z letargu i doceniliby, ile pracy oraz wysiłku mają ich żony/partnerki, wykonując obowiązki domowe, niekoniecznie spędzając tylko przysłowiowe 8 godzin za biurkiem. Myślę, że w prawie każdym przypadku potrzebna była by taka awaria, bo może wreszcie nasi mężczyźni doceniliby ogrom pracy, wkładany w opiece nad dziećmi, dbaniu o dom i inne sprawy, związane z prozą życia. Z własnego podwórka zdradzę, że nic bardziej nie działa mi na nerwy, niż widok zapchanego naczyniami zlewozmywaka i obstawionej do granic wytrzymałości kuchenki, gdy wracam po dobie spędzonej w pracy, podczas gdy mój pan mąż poprzedzający wieczór, spędził przed komputerem a dzieci robiły, co chciały. Żeby było śmiesznie zmywarkę kupił chyba bardziej dla siebie, wbrew moim protestom, związanym z malutkim metrażem naszej kuchni. To jest jeden z przykładów jego niepisanej zasady „mom, bo mom, ale niekoniecznie używom” (pisownia celowa dla uzyskania rymu). Te nieumyte naczynia to tylko symbol całości jego podejścia do spraw codziennych. Te nieumyte naczynia to taki gratis na powitanie dla żony-cyborga, która będzie miała przecież 24 godziny wolnego po całej dobie w pracy, podczas gdy ona marzy tylko o zjedzeniu śniadania i drzemce. Ale żona wspomnianym cyborgiem nie jest. „Awaria małżeńska” dała mi kopa do wprowadzania zmian, oczywiście systematycznie, ale jeśli to nie pomoże to będę modlić się o prawdziwa awarię, bo skoro nie da rady po dobroci, trzeba będzie drastycznie.
Nie była bym sobą, gdybym nie przytoczyła ulubionego cytatu z przeczytanej książki: „Jednej rzeczy nie potrafił jednak zrozumieć, że po skończonym dniu nadal padał na pysk i nie miał na nic siły, podczas gdy wszystkie te matki codziennie wyglądały na uśmiechnięte, zadbane i pełne wigoru? I jeszcze miały siłę mu pomóc! Przecież większość z nich pracowała zawodowo. A poza pracą odrabiały lekcje z dziećmi, odprowadzały je na zajęcia dodatkowe, gotowały, sprzątały i prasowały skarpetki. Może kobieta jest jakimś innym gatunkiem? Mieszanką człowieka i cyborga? Po raz pierwszy taka myśl wpadła mu do głowy sekundę po narodzinach Emilki. Był wtedy absolutnie przekonany, ze jego żona jest nie człowiekiem, lecz jakąś cudowna nadistotą. Teraz też tak myślał. Jednak nie tylko o swojej żonie, ale o wszystkich kobietach tego świata”. Dobrze by było, aby wszyscy nasi panowie przemyśleli dogłębnie swoja postawę wobec nas i wspólnych dzieci.
I jeszcze jeden cytat:
„Monika machnęła ręką.
- Nieważne. To uogólnienie. Generalnie chodzi mi o to, żebyś zaczął panować nad czasem. Pewne rzeczy zrobić musisz, inne z kolei musisz odpuścić. Nie jesteś kobietą, dlatego nie dasz rady robić kilku rzeczy naraz.
- Wy to naprawdę potraficie?
Skinęła głową”.
Jesteśmy wielozadaniowe, ale nie pozwólmy dać się zwariować. Miejsce ludzi niezastąpionych jest na cmentarzu. Pamiętajmy o tym moje drogie i NIE DAJMY SIĘ!
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
01-02-2016 o godz 16:43 przez: ksiazkanonstop
Od zawsze wiadomo, że matka w życiu niemowlęcia jest number one a i później niewiele się w tej kwestii zmienia. Kto lepiej zrozumie niż mama? Wiadomo, nikt. Nawet najwspanialszy ojciec. Z myślami o rodzicielce przeważnie łączą się takie słowa jak: delikatność i subtelność. Ona ma szósty zmysł i potrafi w mig odgadnąć potrzeby dziecka gdy ono jeszcze nie mówi. Mało tego! Kobiety umieją rozróżnić płacz swego maleństwa. W zajęciach domowych są nie rzadko bez konkurencyjne, uważają, że one wszystko zrobią najlepiej. Sprzątanie? Ona to zrobi lepiej. Gotowanie? Tak samo, a o opiece nad dziećmi nawet nie ma co wspominać bo to wiadomo. Krótko mówiąc po przyjściu na świat pierwszego dziecka, mężczyzna zostaje odsunięty. A to wielki błąd ponieważ....

"Czasem wystarczy potrącić kota, by życie stanęło na głowie"...

a wtedy może się okazać, że to mężczyzna będzie zmuszony zamienić się w kurę domową, ale jak ma tego dokonać skoro nigdy nie musiał nic robić, wszystko miał gotowe?

W skutek wypadku do szpitala z niewielkimi obrażeniami trafiają dwie kobiety, dwie matki. Justyna i Ewelina. Świat staje na głowie, lecz nie tylko dla nich a także dla ich mężów a może przede wszystkim dla facetów, którzy chcąc nie chcąc (bardziej to drugie) muszą zająć się przez ten czas dziećmi. W końcu kobiety same pociech nie spłodziły. Dotychczas podział obowiązków wszyscy doskonale wiedzą jaki był, więc pora aby role się odwróciły. Mężczyźni muszą nauczyć się gotować, sprzątać, spełniać zachcianki swoich dzieci. Tatusiowie chodzą na wywiadówki, odrabiają lekcje i mają mnóstwo cierpliwości do potomstwa!Muszą po prostu stanąć na wysokości zadania i sprostać. Robić wszystko tak, aby dzieci nie miały powodu do narzekania. Wiecie co jeden musi robić? Prasować ubrania tuż przed tym jak pociechy je założą. Nie ma zmiłuj. Mama tak nauczyła tata musi kontynuować "tradycję" :) Początkowo, wiadomo, są przerażeni nawałem spraw domowych, które muszą pogodzić z pracą zawodową lecz później, stopniowo zaczyna do nich docierać, że to nie jest aż tak trudne. Mało tego, cieszą się, że mogą spędzić czas z dziećmi, dostrzegają jakie to istotne. Obaj bohaterowie dzięki temu, iż mają okazję się zapoznać, później jest już im raźniej, dzielą się przemyśleniami tymczasowych samotnych ojców, plotkują. Podobnie Ewelina i Justyna a przyjaźń, którą zawarły, wyjdzie poza mury szpitala. A co na to wszystko dzieci? Olga i Emilka mają nie jednokrotnie niezły ubaw z ojców, są koleżankami, więc wymieniają się poglądami. Czy jest im źle bez matek?

Wspaniale jest wejść w męski świat, zobaczyć jak sobie radzą ojcowie podczas trudnych sytuacji, w których kobieta raz dwa znajdzie rozwiązanie. "Awaria małżeńska" jest książką, jaką chciałam przeczytać odkąd tylko zaczęły się pojawiać informacje na jej temat. Jestem pod ogromnym wrażeniem doskonałego połączenia dwóch pisarek. Zrobiły to po mistrzowsku. Wyszła im przezabawna, mądra a chwilami wzruszająca i słodka powieść. Natasza Socha i Magdalena Witkiewicz postarały się o to aby pozycja ta była prawdziwa. Panie wyciągnęły takie sytuacje, które są znane wszystkim kobietom, doprawiły humorem i wyszedł rewelacyjny tytuł! Jeszcze nigdy podczas czytania tyle razy nie wybuchnęłam śmiechem. Mam swoje ulubione fragmenty, jakie wysyłałam do znajomych aby podsycić ich ciekawość na ową lekturę. Dzięki czemu mam nadzieję, że lada chwila książka ruszy w obieg bo na prawdę nie zasługuje na stanie na półce. Ona musi być czytana!

"- Nie wiem gdzie jest kawa zbożowa dla dzieci - burknął Mateusz przez telefon.
Justyna przewróciła oczami.
- W szafce po prawej stronie, w amarantowej puszce.
- Nie ma. Patrzę i nie ma.
- Jest. Stoisz na wprost zlewu?
- Tak.
- Szafka po prawej stronie. Dolna.
- Wiem, gdzie jest prawa strona. - Mateusz wydawał się być zniecierpliwiony.
Justyna z trudem opanowała chęć, by na niego wrzasnąć. Ale przecież jest połamana, obolała i dodatkowe nerwy tylko by jej zaszkodziły.
- Cudownie. To teraz zerknij na półkę. Widzisz herbatki?
- Tak. Jaśminowa, rumiankowa i coś tam jeszcze.
- Obok stoi amarantowa puszka.
- Nie ma.
- A co stoi???
- Czerwony okrągły pojemnik"

No to się dogadali. Miłego czytania :)

Za egzemplarz do recenzji dziękuję pani Nataszy Socha oraz wydawnictwu Filia.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
20-01-2016 o godz 21:56 przez: ksiazkanonstop
Od zawsze wiadomo, że matka w życiu niemowlęcia jest number one a i później niewiele się w tej kwestii zmienia. Kto lepiej zrozumie niż mama? Wiadomo, nikt. Nawet najwspanialszy ojciec. Z myślami o rodzicielce przeważnie łączą się takie słowa jak: delikatność i subtelność. Ona ma szósty zmysł i potrafi w mig odgadnąć potrzeby dziecka gdy ono jeszcze nie mówi. Mało tego! Kobiety umieją rozróżnić płacz swego maleństwa. W zajęciach domowych są nie rzadko bez konkurencyjne, uważają, że one wszystko zrobią najlepiej. Sprzątanie? Ona to zrobi lepiej. Gotowanie? Tak samo, a o opiece nad dziećmi nawet nie ma co wspominać bo to wiadomo. Krótko mówiąc po przyjściu na świat pierwszego dziecka, mężczyzna zostaje odsunięty. A to wielki błąd ponieważ....

"Czasem wystarczy potrącić kota, by życie stanęło na głowie"...

a wtedy może się okazać, że to mężczyzna będzie zmuszony zamienić się w kurę domową, ale jak ma tego dokonać skoro nigdy nie musiał nic robić, wszystko miał gotowe?

W skutek wypadku do szpitala z niewielkimi obrażeniami trafiają dwie kobiety, dwie matki. Justyna i Ewelina. Świat staje na głowie, lecz nie tylko dla nich a także dla ich mężów a może przede wszystkim dla facetów, którzy chcąc nie chcąc (bardziej to drugie) muszą zająć się przez ten czas dziećmi. W końcu kobiety same pociech nie spłodziły. Dotychczas podział obowiązków wszyscy doskonale wiedzą jaki był, więc pora aby role się odwróciły. Mężczyźni muszą nauczyć się gotować, sprzątać, spełniać zachcianki swoich dzieci. Tatusiowie chodzą na wywiadówki, odrabiają lekcje i mają mnóstwo cierpliwości do potomstwa! Początkowo, wiadomo, są przerażeni nawałem spraw domowych, które muszą pogodzić z pracą zawodową lecz później, stopniowo zaczyna do nich docierać, że to nie jest aż tak trudne. Obaj bohaterowie dzięki temu, iż mają okazję się zapoznać, później jest już raźniej, dzielą się przemyśleniami tymczasowych samotnych ojców, plotkują.

Wspaniale jest wejść w męski świat, zobaczyć jak sobie radzą ojcowie podczas trudnych sytuacji, w których kobieta raz dwa znajdzie rozwiązanie. "Awaria małżeńska" jest książką, jaką chciałam przeczytać odkąd tylko zaczęły się pojawiać informacje na jej temat. Jestem pod ogromnym wrażeniem doskonałego połączenia dwóch pisarek. Zrobiły to po mistrzowsku. Wyszła im przezabawna, mądra a chwilami wzruszająca i słodka powieść. Natasza Socha i Magdalena Witkiewicz postarały się o to aby pozycja ta była prawdziwa. Panie wyciągnęły takie sytuacje, które są znane wszystkim kobietom, doprawiły humorem i wyszedł rewelacyjny tytuł! Jeszcze nigdy podczas czytania tyle razy nie wybuchnęłam śmiechem. Mam swoje ulubione fragmenty, jakie wysyłałam do znajomych aby podsycić ich ciekawość na ową lekturę. Dzięki czemu mam nadzieję, że lada chwila książka ruszy w obieg bo na prawdę nie zasługuje na stanie na półce. Ona musi być czytana!

"- Nie wiem gdzie jest kawa zbożowa dla dzieci - burknął Mateusz przez telefon.
Justyna przewróciła oczami.
- W szafce po prawej stronie, w amarantowej puszce.
- Nie ma. Patrzę i nie ma.
- Jest. Stoisz na wprost zlewu?
- Tak.
- Szafka po prawej stronie. Dolna.
- Wiem, gdzie jest prawa strona. - Mateusz wydawał się być zniecierpliwiony.
Justyna z trudem opanowała chęć, by na niego wrzasnąć. Ale przecież jest połamana, obolała i dodatkowe nerwy tylko by jej zaszkodziły.
- Cudownie. To teraz zerknij na półkę. Widzisz herbatki?
- Tak. Jaśminowa, rumiankowa i coś tam jeszcze.
- Obok stoi amarantowa puszka.
- Nie ma.
- A co stoi???
- Czerwony okrągły pojemnik"

No to się dogadali. Miłego czytania :)

Za egzemplarz do recenzji dziękuję pani Nataszy Socha oraz wydawnictwu Filia.
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
5/5
10-02-2016 o godz 15:03 przez: maw_reads
Wyobraźcie sobie, że Wasi mężowie/narzeczeni/chłopacy zostają sami w domu. Muszą poradzić sobie z ogarnięciem wszystkich obowiązków domowych, zaopiekować się dziećmi a do tego wykonywać swoje podstawowe codzienne zajęcia - praca, siłownia, piwo z kolegami. Pomyślicie, że to nic trudnego? A co jeśli tatuś nie wie do jakiej szkoły chodzą jego dzieci, zapomina o odebraniu ich ze świetlicy i nie ma pojęcia o uczuleniu jednego z nich na gluten? Sprawa trochę się komplikuje, prawda?

Właśnie z takim zadaniem przyszło się zmierzyć Sebastianowi oraz Mateuszowi, których żony ucierpiały w wypadku autobusowym. Sprawa wygląda dramatycznie, czekają ich co najmniej trzy tygodnie opieki nad dziećmi i domem, a gdzie czas dla siebie?! Jak to wszystko ze sobą pogodzić?, przecież nie można się rozdwoić, a doba trwa jedynie 24 godziny! Kiedy znaleźć czas na zrobienie domowej nutelli? Czy tydzień stołowania się w Mc'Donalds to faktycznie dobry pomysł? I czym, do cholery, różnią się skarpetki na rytmikę od tych zwykłych?!

Jeszcze nigdy nie miałam okazji czytać tak zabawnej i pozytywnej książki. Uśmiałam się do łez, nie żartuję. Wspólne dzieło autorek jest strzałem w dziesiątkę. Co prawda historia lekko przerysowana a obraz męża i ojca odrobinę stereotypowy, ale czy nie tego oczekujemy od komedii? Sytuacja ma być wyraźna, czytelna i zabawna. Jestem pewna, że każda z nas znajdzie z Sebastianie lub Mateuszu chociaż maleńki kawałek swojej drugiej połówki. ;) Trochę tak, jakby autorki zebrały wszystkich mężczyzn świata, posklejały i BUM!, tak oto powstało tych dwoje. Sytuacja jest dokładnie taka sama po stronie przeciwnej - matki. Kobiety "maszyny", wszystko zapięte na ostatni guzik, całe życie pod kontrolą - potrafią zrobić wszystko same a do tego mają podzielną uwagę. Jak to możliwe? I czy w ogóle możliwe?

Kobiety bowiem mają cudowną zdolność samobiczowania się oraz fundowania sobie życia osoby pokrzywdzonej przez los. Nawet nie mając ku temu żadnych powodów. Przez lata gromadzą więc w zakamarkach swojej pamięci wspomnienia chwil, w których poczuły się nieszczęśliwe, i pielęgnują te myśli staranniej niż ogrodnik swoje kwiaty. Swój mózg zatruwają drobiazgami, nad którymi żaden facet nie zastanawiałby się nawet przez sekundę. W 2004 roku on podarował jej o jedną różę mniej niż w 2003, rok później zapomniał o rocznicy pierwszego pocałunku, a kiedy prosiła, by na śniadanie przyniósł jej rogalik z kruszonką... po prostu zapomniał.

Spokojnie, nie jest to książka w żadnym razie feministyczna, nie chodzi tu tylko o to, aby wyolbrzymić wady mężczyzn i zrobić z nich jeszcze większych idiotów. ;) Można zaryzykować stwierdzenie, iż jest wręcz przeciwnie. To idealna okazja, aby przekonać się, że nie są z nich wcale tacy strasznie nieodpowiedzialni i potrafią zrobić coś więcej niż leżenie na kanapie z piwem w ręku i oglądanie meczu (oczywiście, kieruję się stereotypami, spójrzcie na to z przymrużeniem oka ;)). Książka owszem, bawi do łez, ale zmusza nas też do przemyślenia swojego postępowania. Każe nam zastanowić się nad tym, czy faktycznie jesteśmy takie idealne, czy rzeczywiście zawsze musimy postawić na swoim, czy odsuwanie naszych partnerów od wszystkiego bo 'i tak będę musiała po Tobie poprawić' jest dobrym pomysłem? :)

"Awaria małżeńska" była moim pierwszym spotkaniem z autorkami, ale na pewno nie ostatnim. Biorę każdą książkę w ciemno! Przy następnych zakupach książkowych rozpocznę zbieranie książek obu Pań. Wracając do Awarii, jak już pisałam, wybór tej książki jest strzałem w dziesiątkę. Prosto w środek tarczy! Na pewno Wam się spodoba. Musicie to przeczytać! :)
Czy ta recenzja była przydatna? 0 0
Więcej recenzji