Autorka: Katarzyna Kazimierowska

Pamiętamy jego mocny portret amerykańskiego miasta w książce: „Detroit. Sekcja zwłok Ameryki” oraz reportaże z Ameryki, które tłumaczą zwycięstwo Donalda Trumpa w wyścigu o fotel prezydencki i powstawanie alt-prawicowego społeczeństwa, czyli „Shitshow! Ameryka się sypie, a oglądalność szybuje”. Pod koniec października na polskim rynku ukaże się najnowsza książka Charliego LeDuffa: „Praca i inne grzechy. Prawdziwe życie nowojorczyków”.

 

Praca i inne grzechy

 

Jeśli mamy w pamięci książkę Fran Lebowitz pt. „Nie w humorze”, w której felietonach nowojorczycy to po prostu zgraja zblazowanych artystów, literatów i marzycieli, mieszkających w niewygodnych mieszkaniach i niepotrafiących chodzić po ulicach, to reportaż LeDuffa da nam wrażenie odwrotne. Reporter poświęca swoją książkę ludziom niewidzialnym – tym, którzy mieszkają w trzewiach miasta; budują je i konserwują, by lekkoduchy mogły z niego korzystać. „Prawdziwe  życie nowojorczyków” to historie o kiepsko opłacanych robotnikach, o ulicznych sprzedawcach i sprzątaczkach… O tych, którzy cały czas pracują, choć mają z tego naprawdę niewiele. Między stronami rodzi się też  opowieść o etosie pracy, o tym, jak zmienia się jego znaczenie i wartość.

Aferzysta w czerwonych kowbojkach

Charlie LeDuff to reporter niemal filmowy. Przystojny, wygadany, bezczelny, który wszędzie, niezależnie do pogody, chodzi w kowbojskich butach z motywem flagi Stanów Zjednoczonych. Czatuje na skorumpowanych polityków, pisze niepoprawnie i nie ma w sobie krzty skromności. Prawdziwy niespokojny duch. Odnajdzie się w każdym miejscu na ziemi, nie boi się wywoływać afer i skandali, a jego subiektywne dziennikarstwo wpisuje się w zaangażowany nurt gonzo, gdzie reporter staje się jednym z bohaterów. Może dlatego jego pełne pasji pisanie przyciąga do niego rzesze fanów, ale trudny charakter nie raz wpędzał go w kłopoty.

 

LeDuff

Charlie LeDuff. Fot. Bob Schedlbower / materiały wydawnictwa.

 

Charlie LeDuff urodził się pięćdziesiąt trzy lata temu w Michigan, dwadzieścia sześć kilometrów od  Detroit, słynnym Motor City, dziś najbardziej zrujnowanym mieście Stanów Zjednoczonych. Reporter wspomina w wywiadach, że jako nastolatek pomagał swojej matce w kwiaciarni w Detroit. Już wtedy, na jego oczach, uciekający na przedmieścia mieszkańcy masowo opuszczali miasto,  Ich miejsce zajmowały narkotykowe gangi, które na dobre rozgościły się w latach 80. Motor City szybko zyskało miano stolicy morderstw, miasta podpaleń i najniebezpieczniejszego adresu w Ameryce. W czasie gdy Detroit ulegało gwałtownym i w większości negatywnym przeobrażeniom, jego dawny mieszkaniec skończył studia i wybrał się w świat. Pracował jako piekarz w Danii, nauczyciel i stolarz, zatrudnił się również w fabryce na Alasce.


Shitshow, Ameryka się sypie

 

Obywatel Upadłego Miasta

Zaczął też zdobywać dziennikarskie szlify – najpierw na stypendium w „New York Timesie”– by w końcu zaczepić się na dwanaście lat jak reporter „The Times”. W 2001 roku zdobył – obok wielu innych nagród – najwyższe dziennikarskie laury, czyli Pulitzera za cykl reportaży „How Race is Lived in America”. I choć LeDuff do dziś powtarza, że zawsze będzie człowiekiem „The Timesa”, to w 2007 roku rozstał się z gazetą w dość niejasnych okolicznościach. Oficjalnie najpierw wziął urlop rodzicielski, bo urodziła mu się córka, by następnie przenieść się z Los Angeles (stamtąd pisał dla „The Times”) na prowincję. Zbiegło się to z promocją jego książki pt. „US Guys. The True and Twisted Mind of the American Man”, ale sam zainteresowany miał powiedzieć, że „nie może już pisać o tym, o czym chce, co go interesuje”.

Kolejne świetnie przyjęte książki i nagrody otwierały mu drzwi w Stanach, ale on postanowił wrócić do Detroit, by podjąć pracę reportera w „The Detroit News”. Wrócił w najlepszym dla siebie momencie – gdy miasto konało, dobite ogólnoświatowym kryzysem finansowym. W 2013 roku, z bezrobociem wynoszącym niemal 30 proc. i wielomilionowymi długami Detroit ogłosiło upadłość. W tym samym roku ukazała się książka LeDuffa o znamiennym tytule „Detroit. Sekcja zwłok Ameryki” (w Polsce wydało ją Czarne).

 

Detroit. Sekcja zwłok Ameryki

 

Dla Amerykanina ten reportaż to niemal historia osobista, bo prawie cała jego rodzina związana była z tym miastem. Za trudne, a czasem tragiczne losy własnej rodziny – jego siostra w wyniku bezrobocia skończyła jako prostytutka i umarła na ulicy – oskarża przede wszystkim krwiożerczy kapitalizm oraz skorumpowanych polityków, którzy od lat 70. nie próbowali łagodzić kryzysów społecznych ani szukać rozwiązań dla problemów (walki na tle rasowym, gangi narkotykowe, korupcja, brak efektywnej polityki socjalnej, rosnący dług miasta).

Nasz Charlie

Dziś mieszkańcy Detroit o LeDuffie mówią „nasz Charlie”. Reporter zna tu wszystkich – od squattersów i bezdomnych, po policjantów, prostytutki i właścicieli małego biznesu, z lokalnymi politykami na czele. Tych ostatnich nie oszczędza, ośmieszając ich zarówno w swoich tekstach, jak i programach telewizyjnych, które prowadzi. Oskarżony wielokrotnie o plagiat i nietrzymanie się faktów, LeDuff postanowił skoncentrować się na pisaniu książek, a zamiast codziennej pracy w gazecie postawił na telewizję -BBC 4, WJBK (lokalny oddział telewizji Fox2) oraz CNN. Dziś jest prawdziwą osobowością medialną. A ponadto – niezłym rozrabiaką. W lokalnej prasie i krajowych magazynach pojawiają się co jakiś czas informacje – jak te w magazynie „Esquire” – że pijany Charlie ugryzł w palec ochroniarza, sikał po pijaku w miejscu publicznych czy wdał się w kolejną bójkę. LeDuff tłumaczy swoje zachowania krewkim charakterem, za który mają odpowiadać kreolska i indiańska krew przodków (jak twierdzi: w jednej ósmej).

21 października, w ramach Wirtualnych Targów Książki, zapraszamy na spotkanie online z Charliem LeDuffem. Rozmowę poprowadzi Olga Wróbel, a przetłumaczy Anna Rosiak. Więcej informacji znajdziecie na stronie wydarzenia, klikająć w poniższe zdjęcie.

Charlie LeDuff

Zajrzyjcie także do innych artykułów z pasji Czytam.