Czy są wśród osób czytających ten tekst tacy, co „przeglądanie” zaczynają od środka, a kartkowanie książki zawsze przebiega u nich w kierunku odwrotnym do jej lektury? Pojęcie „pierwszej strony” tylko pozornie nie nastręcza żadnych trudności w interpretacji.

Pierwsze zdanie

Wciąż jednak najważniejszy jest początek opowieści. Nie opis wydawcy na „pleckach” książki, nie zachęty od znanych i lubianych, a po prostu treść. Nic tak nie wciąga w opowieść, jak pierwsze zdanie, czy akapit. I niczego tak dobrze nie zapamiętujemy.

„Pisanie w czasach zmierzchu i chaosu nie potrzebuje oryginalnych pierwszych zdań” - pisze odrobinę prowokacyjnie Renata Lis w świetnym, autobiograficznym eseju "Moja ukochana i ja". Ma rację - liczy się opowieść i to, co z niej przejmiemy jako własne. Jednocześnie Lis trochę prowokuje, bo sama przecież tworzy pierwsze zdanie swojej opowieści tak, że bardzo chcemy za jej opowieścią podążać. Pisze Lis: „Teczka jest z brązowej tektury, zawiązywana na tasiemki”. Czyż nie jest to zdanie, które wciąga w opowieść?

Pisarka zaprasza nas do otwarcia teczki, zajrzenia do archiwum, którego drzwi przed nami uchyla. Jedno zdanie wystarczy, byśmy znaleźli się w środku historii i nie mogli od niej oderwać. Zatem jest to książka, która wciąga od pierwszej strony.

 

Moja ukochana i ja Autor:Lis Renata

 

Są słynne pierwsze zdania i nie jeden raz o nich pisano. Zdania, w których wszystkie szczęśliwe rodziny są do siebie podobne, w których „na Żmudzi ród możny Billewiczów”, czy wydarza się „jasny, zimny dzień kwietniowy i zegary biły trzynastą”. Dobrze jeśli błyskotliwe pierwsze zdanie znajduje kontynuację w równie arcydzielnej treści. Inaczej możemy się bardzo rozczarować.

Nie rozczarują się Ci, co sięgną po „Kronikę w kamieniu” najsłynniejszego albańskiego pisarza, Ismaila Kadare. To niezwykle piękna, nieprzesadnie zanurzona w realizmie magicznym opowieść o chłopcu i mieście w czasach zamętu drugiej wojny światowej, którą rozpoczyna zdanie o niezwykłej urodzie:

„To było dziwne miasto, które sprawiało wrażenie, jakby nieoczekiwanie pojawiło się w dolinie pewnej zimowej nocy niczym prehistoryczna istota i, wdrapując się z ogromnym wysiłkiem, przywarło do zbocza góry”.

Powieść Kadarego to zdecydowanie książka wciągająca od pierwszego zdania, pierwszej strony.

 

Kronika w kamieniu Kadare Ismail

 

Mnogość pierwszych zdań

Kilkaset pierwszych zdań napisał zaś Sven Lindqvist w "Już nie żyjesz. Historia bombardowań" (tłum. Ewa Wojciechowska). Reportaż szwedzkiego dziennikarza i historyka składa się z ponad trzystu krótkich rozdziałów, które można czytać jeden, po drugim, ale też przeskakiwać zgodnie ze wskazówkami autora. Mamy tu - zgodnie z materią wywodu - zdania wybuchowe i filmowe: „»Już nie żyjesz«, mawialiśmy”, czy biblijne, budzące grozę: "Na początku była bomba". Porywająca jest to opowieść, pokazująca jak zdobycze techniki w niezwykle krótkim czasie stają się zabójczą bronią.

 

Już nie żyjesz. Historia bombardowania Autor:Lindqvist Sven

 

Nie tylko tekst

Od dokumentu, Podobnie jak Renata Lis, zaczyna swoją najnowszą książkę Filip Springer. "Mein Gott. Jak pięknie" rozpoczyna zdanie: "Grubszy zeszyt w sztywnej płóciennej oprawie, nawet nie książka". Po prostu opis, relacja z patrzenia. I znowu pytanie - co w tym zeszycie, dlaczego jest dla Springera tak ważny, że to na nim każe skupić naszą uwagę, rozpoczynając tą niezwykle intymną książkę. To zdanie pozbawione błyskotek, zwłaszcza że sztywne, płócienne oprawy są zwyczajnie matowe. Zdanie zanurzające nas w jakiejś tajemnicy, którą - liczymy na to - Springer się z nami podzieli. Przecież nie wiemy nawet, co się wydarzyło przy udziale tego zeszytu. Za chwilę się dowiemy, a opowieść Springera o krajobrazie zdecydowanie wciąga od pierwszej strony.

Warto przy tej okazji zauważyć, że Springer również jest nieufny wobec pojęcia „pierwszej strony” i książkę zaczyna foto-esejem mówiącym o tym, że niemal nie istnieje już krajobraz, w którym nie widać by było ingerencji człowieka.

 

Mein Gott, jak pięknie

 

Rower w chmurach

Jody Rosen, autor „Na okrągło’ (tłum. Bartłomiej Kaftan), jednej z najciekawszych książek popularnonaukowych, które przeczytałem w tym roku, wciąga od pierwszej strony nie tylko zdaniem, ale ilustracją. Otóż „Prolog” książki otwiera plakat reklamowy z 1900 rok przedstawiający rower, od którego bije boski blask, a towarzyszą mu greckie wróżki, omdlewające w obliczu sacrum. Rower uważany był - a może i wciąż jest - za genialny wynalazek, który odmieni świat. Było to chwilę przed pojawieniem się automobili, a niedługo po fascynacji baloniarstwem. Balony okazały się jednak trudne w sterowaniu i niezwykle niebezpieczne. Rower, który człowiek mógł wygodnie kontrolować, wydawał się idealnym rumakiem, który - co podkreślano w reklamach - nie brudzi bruku.

Rosen wciąga od pierwszej strony zaskakującą ilustracją i zabawną historią, której raczej się nie spodziewaliśmy. Taka to jest książka - pokazująca rowery w zaskakujących kontekstach.

 

Na okrągło. Sekretne życie roweru Autor:Jody Rosen

 

Narrator, który prosi by go zostawić w spokoju

Wydawałoby się, że pierwsze zdanie ma zachęcić do przyjaznego spojrzenia na kolejne. Są jednak książki, których narratorzy od pierwszego zdania próbują nas odwieść od lektury. A może tylko kokietują? „Zostawcie mnie wszyscy w spokoju”, mówi narrator „Piotrusia” Leo Lipskiego, jednej z najwybitniejszych powieści w historii polskiej literatury.

Czy jednak na pewno narrator kieruje te słowa do czytelnika? Drugie zdanie: „Razem z waszymi obłąkaniami i wściekliznami”. Kto jest oprawcą i przed czym powstrzymuje narratora? Pierwsze zdanie „Piotrusia” to przejmujące błaganie o zgodę na to, by opowieść snuta w tej książce nie była poddana żadnym wymogom świata zewnętrznego, żebyśmy pozwolili mu sklejać swoją historię na jego własnych zasadach. Wstrząsająca to książka, warto po nią sięgnąć, bo niestety w szkołach wciąż nie poznacie dziwacznego świata Piotrusia.

 

Proza wybrana

 

Pamiętajcie o mapach

Pierwsze zdania często mówią niemal wszystko o ich autorze bądź autorce. Orhan Pamuk swoją ostatnia powieść, „Noce zarazy” (tłum. Piotr Kawulok) rozpoczyna od zdania rozwleczonego jak opowieści, które będzie snuł.

„Parowiec, który w 1901 roku wyruszyłby z Konstantynopola, uwalniając z komina ciemny węglowy dym, i płynąłby przez cztery dni na południe, a następnie, minąwszy Rodos, podążałby jeszcze pół dnia w stronę Aleksandrii po niebezpiecznych wzburzonych wodach, dotarłby w końcu do miejsca, z którego pasażerowie mogliby zobaczyć smukłe baszty Zamku Arkaskiego na wyspie Minger”.

Jak przystało na powieść historyczną, z wątkami sensacyjnymi, a nawet wręcz kryminalnymi, Pamuk w pierwszym zdaniu określa czas akcji, jej miejsce, ale też jeden z najważniejszych tematów książki, jakim jest relacja między Konstantynopolem, a wyspą Minger. W szerszej zaś perspektywie - relacjach wewnątrz kruszącego, imperialnego układu. Powieść Pamuka nie do końca jest baśnią. Pod warstwą fikcji, ukrywa się tu całkiem współczesna (i może aż nadmiernie czytelna) metafora współczesności. Dlatego Minger nie jest krainą „za siedmioma rzekami…”, a miejscem na mapie. Mapie, dodajmy, dołączonej do książki. Czy wciąga od pierwszej strony? Jeszcze jak!

 

Noce zarazy Autor:Pamuk Orhan

 

Fantastyczne mapy, piękne zdania, fotoeseje, motta, czy zdjęcia - pisarze i pisarki wciąż robią wiele, by już od pierwszej strony zachęcić nas do lektury, byśmy jak najszybciej zatonęli w świecie, który dla nas przygotowali. I nawet jeśli są to światy trudne, jak choćby u wspomnianego Leo Lipskiego, to wciąż są to światy, z których naprawdę łatwo się wydostać. Wystarczy zamknąć książkę. Choć czy to zawsze takie proste?

Więcej artykułów znajdziecie na Empik Pasje w dziale Czytam.

Zdjęcie okładkowe: źródło: shutterstock.com