King Kong został zrodzony przez amerykański przemysł filmowy. Pomysłodawcą tej postaci był Merian C. Cooper – scenarzysta, reżyser i producent. Twórca w dzieciństwie zainteresował się dziką fauną, szczególnie pewnym niezwykłym gatunkiem goryla żyjącego w Afryce. Liczne publikacje opisywały tę rasę jako pół człowieka, pół małpę – nadzwyczajnie wielką i niebezpieczną. Mimo upływu czasu, fascynacja nie słabła.

Cooper z powodzeniem rozwijał karierę filmową i w 1929 roku na zlecenie Paramount Pictures nakręcił dramat wojenny „The Four Feathers”. Co ciekawe, był to jeszcze film niemy, chociaż pierwszy w pełni udźwiękowiony obraz miał premierę dwa lata wcześniej. Zdjęcia zrealizowano w Afryce, gdzie reżyser po raz pierwszy miał do czynienia z prawdziwymi małpami – konkretnie rodziną pawianów. To spotkanie sprawiło, że na poważnie zaczął myśleć o nakręceniu produkcji opowiadającej o gorylu, który robił na nim tak wielkie wrażenie w dzieciństwie.

Na okazję nie trzeba było długo czekać, bo już rok później Cooper rozpoczął pracę w RKO Pictures, które niezwykle przychylnie podeszło do projektu filmu o wielkiej, prehistorycznej małpie. I tak oto w 1933 roku King Kong wdarł się do sal kinowych, by siać postrach wśród widowni.

 

„King Kong” Merian C. Cooper

 

Filmowe oblicza King Konga

Chociaż kinowych i telewizyjnych produkcji z udziałem gigantycznego goryla było kilkanaście, to do kanonu zaliczyć należy trzy – wszystkie miały ten sam tytuł - „King Kong” - i debiutowały wróżnych dziesięcioleciach. To z jednej strony dowód na uniwersalność konceptu, a z drugiej okazja do przeanalizowania na tym przykładzie, jak mocno rozwinął się przemysł kinematograficzny.

„King Kong” z 1933 roku opowiada historię ekipy filmowej, która pod wodzą reżysera Carla Denhama wyruszyła na tajemniczą Wyspę Czaszek. Na miejscu byli oni świadkami przedziwnej sytuacji. Tuż pod wielkim murem okalającym puszczę prymitywne plemię zamieszkujące atol, odprawiało rytuał – tubylcy najwyraźniej chcieli złożyć komuś w ofierze jedną z członkiń społeczności. Gdy dostrzegli amerykanów, przerwali obrządek, jednak zamiast uciec w popłochu, spróbowali dobić targu. Wśród ekipy filmowej była bowiem aktorka Ann Darrow, która niezwykle spodobała się wodzowi lokalnej ludności. Zaproponował on wymianę – „złota kobieta” w zamian na wyspiarkę.

 

„Kong: Wyspa Czaszki” Jordan Vogt-Roberts

 

Jako że filmowcy nie przystali na ofertę, zostali wygnani z powrotem na statek. W nocy Darrow została porwana i przywiązana do pala umiejscowionego pod murem. Niedługo później jasnym stało się to, dla kogo plemię szykowało ofiarę. Z puszczy wyłonił się olbrzymich rozmiarów goryl, chwycił przerażoną dziewczynę i zniknął za wielkim ogrodzeniem. Filmowcy wyruszyli aktorce na ratunek, jednak zadanie okazało się niezwykle trudne. Na wyspie mieszkało więcej ogromnych bestii, które skutecznie utrudniały ekspedycję. Dwie z nich nawet zaatakowały leżę King Konga, ale małpa-gigant skutecznie obroniła swoją zdobycz.

Między czasie jeden z ocalałych członków ekipy filmowej, Jack Driscoll przedarł się na skarpę, na której uwięziona została Ann. Uratował dziewczynę i para ruszyła na statek. Goryl oczywiście podążył ich tropem, ale na wybrzeżu został unieszkodliwiony przez odkrywców, a ci postanowili zabrać go ze sobą do Nowego Jorku. Ta decyzja okazuje się brzemienna w skutkach – zapewne pamiętacie słynną scenę, w której King Kong wdrapuje się na Empire State Building.

Finał historii jest niezwykle smutny. Małpa ginie pod ostrzałem śmigłowców, spada na ziemię. Wśród zgromadzonych nad ciałem potwora był także pomysłodawca żeglugi na Wyspę Czaszek i niejako sprawca całego zamieszania – Carl Denham. Wpatrując się w nieruchomego goryla, wypowiedział słowa, które zapisały się w historii kinematografii: „O, nie. To nie samoloty. To Piękna zabiła Bestię”.

Jak King Kong inspirował kolejne pokolenia filmowców

Jeśli chodzi o remake’i tej historii, to nie podchodziły do oryginalnego scenariusza w sposób rewolucyjny. Drugim filmem o King Kongu była produkcja z 1976 roku, a ostatnia, miała premierę w 2005. I tu warto zatrzymać się dosłownie na chwilę, by wspomnieć o reżyserze odpowiedzialnym za najświeższą interpretację wydarzeń na Wyspie Czaszek. Otóż za ten obraz odpowiedzialny był Peter Jackson. Po skończeniu pracy nad trylogią „Władcy Pierścieni” najpierw stworzył krótkometrażowy film „Zasadzka Pająka”, a następnie nakręcił „King Konga”. Okazuje się, że Jackson jest wielkim fanem goryla i jego twórcy – produkcja z 1933 roku była niejako powodem, dla którego Nowozelandczyk rozpoczął poważnie myśleć o karierze w przemyśle filmowym.

 

„King Kong” Peter Jackson

 

Fabuły trzech wspomnianych wyżej dzieł nawiązywały do tej napisanej przez Meriana C. Coopera. Wszystkie trzy obrazy miały natomiast jeszcze jedną wspólną cechę – każda z nich skoncentrowana była na grozie i ukazaniu ogromu goryla. O popularności wielkiej małpy może także świadczyć fakt, że oprócz filmów poświęconych wyłącznie jemu samemu, powstały także intrygujące crossovery oraz sequele. Do oficjalnej serii zaliczyć zatem należy aż osiem produkcji:

  • „King Kong” z 1933 roku – film w reżyserii Meriana C. Coopera.
  • „The Son of Kong” (1933) – sequel wyreżyserowany przez Ernesta Schoedsacka.
  • „King Kong kontra Godzilla” (1962) – pierwszy w historii crossover z uniwersum Godzilli, za którego reżyserię zabrał się Ishirō Honda, twórca Godzilli.
  • „Ucieczka King Konga” (1967) –drugi film poświęcony monstrualnemu gorylowi nakręcony przez Ishirō Hondę.
  • „King Kong” (1976) – remake.
  • „King Kong żyje” (1986) – sequel filmu z 1976.
  • „King Kong” (2005) –remake oryginalnego filmu z 1933 roku.
  • „Kong: Wyspa Czaszki” (2017) – reboot i jednocześnie istotna część serii MonsterVerse.

 

„King Kong”  John Guillermin

 

„Godzilla vs. Kong”

Najnowsza produkcja, w której King Kong staje w szranki z innym filmowym potworem nie jest remakiem filmu Ishirō Hondy z 1962 roku. A przynajmniej taką informacją podzielił się z opinią publiczną producent Alex Garcia. Reżyserem będzie Adam Wingard, który na koncie ma pokaźną ilość horrorów, między innymi: „Blair Witch” z 2016 roku, „Następny jesteś ty” z 2011 oraz filmowy reboot „Notatnika śmierci” – słynnego anime.

Analizując doświadczenie Wingarda można wysnuć wniosek, że wytwórnia liczy, iż młody Amerykanin tchnie w opowieść o monstrach nieco świeżości, a zrobi to z szacunkiem do gatunku.

Jeśli chodzi o obsadę filmu „Godzilla vs. Kong”, to wygląda ona bardzo imponująco. W czołówce znaleźli się: Alexander Skarsgård, Rebecca Hall i Millie Bobby Brown – zatem aktorzy, którzy chociaż wywodzą się z zupełnie różnych gatunków,nie raz udowodnili swój talent.

 

 

Teraz, kiedy wiecie, jaką drogę przebył King Kong, możecie spróbować odpowiedzieć sobie na bardzo ważne pytanie: Godzilla czy Kong? Jak już uda wam się ten problem rozstrzygnąć, podzielcie się swoją opinią w komentarzach. Więcej filmowych i serialowych informacji znajdziecie w dziale OGLĄDAM.