Pierwszy raz w historii Odkryć Empiku w kategorii film pojawiły się aż dwa seriale. To oznaka zmian, jakie dzieją się w kulturze. Skąd się wzięli jego autorzy, jak wygląda ich przyjaźń i współpraca na planie kultowego serialu z Netflixa? O tym przeczytacie poniżej.

Maciej Buchwald i Kordian Kądziela Odkrycie EMpiku 2023 film

Kordian Kądziela i Maciej Buchwald odbierają nagrodę Odkrycia Empiku z rąk jurorek: Kai Klimek oraz Magdaleny Boczarskiej/Fot. AKPA

Rozmowa z Maciejem Buchwaldem i Kordianem Kądzielą, reżyserami serialu „1670”

Izabela Szymańska: Jak się poznaliście?

  • Maciej Buchwald: - Poznaliśmy się w Berlinie.
  • Kordian Kądziela: - A nie w Gdyni?
  • MB: - Rzeczywiście przelotnie poznaliśmy się na festiwalu w Gdyni, w legendarnym Piekiełku, ale bliżej  w Berlinie w 2017 roku. Na przeglądzie polskiego kina filmPOLSKA Kordian pokazywał „Szczękościsk”, a moja żona Emi Buchwald pokazywała „Naukę”. Ja byłem osobą towarzyszącą.
  • KK: - Mieliśmy dłuższy spacer po Berlinie zakończony na Tempelhof, terenie dawnego lotniska. Rozmawialiśmy, zaczęliśmy się poznawać.
  • MB: - Jesteśmy dowodem na to, że można połączyć szkoły filmowe: katowicką i łódzką.

 

Kiedy zrozumieliście, że chcielibyście coś razem robić?

  • MB: - Myśmy szybko się skumali ludzko. Kibicujemy tej samej drużynie - Liverpoolowi, gramy razem w planszówki i bawią nas te same rzeczy. W naszych rozmowach stosunkowo mało jest filmu, raczej życióweczka.
    Wpadliśmy na pomysł jednego serialu i poszliśmy z nim do Janka Kwiecińskiego. Był bardzo entuzjastyczny co do naszego duetu, ale nie do końca czuł, że nasz pomysł jest gotowy. To się nie udało, rozeszliśmy się do swoich projektów.
    Kiedy pojawił się „1670” stanąłem na pokładzie w roli reżysera formatującego. A gdy okazało się, że musi być drugi reżyser, powiedziałem: Tylko Kordian!

 

Zanim przejdziemy do serialu, chciałam zapytać co cenicie nawzajem w swoich pracach?

  • KK: - To jest rzadkość w polskim kinie, że ktoś świadomie robi komedię od początku, od pierwszych lat szkoły filmowej. Więc filmy Maćka od razu zwróciły moją uwagę. Pierwszym, jaki zobaczyłem, był „Kac”. Podobał mi się, bo miał bardzo spójnie wykreowany świat. Przypominał kino czeskie, wizualnie to był trochę Roy Andersson, ale też były tam piosenki, które kojarzyły mi się z polskim poczuciem humoru, które znam z lat 90. z programów „Komiczny Odcinek Cykliczny” czy „Za chwilę dalszy ciąg programu”. Nie znałem jeszcze wtedy Maćka, ale pomyślałem, że to jest gość, z którym bym się dogadał.
    Potem zobaczyłem „Szczęście”. Tam był fajnie wymyślony bohater coach. Pamiętam sprawność realizacyjną, ale też to wrażenie, że Maciek traktuje komedię serio, zarówno w podejściu do tematu jak i gatunku. Jest wiele bardzo ładnie, malarsko sfilmowanych scen, np. scena orgii, która mocno zostaje w pamięci.

Martyna Byczkowska jako Aniela w serialu 1670
Martyna Byczkowska jako Aniela. Fot. R. Pałka/mat Netflix

  • MB: - W zasadzie mógłbym powiedzieć to samo o Kordianie, aż jestem zaskoczony, że jest to tak bliskie.
    Zawsze bardzo ceniłem twórców, którzy potrafią wykreować spójny świat filmowy. On nie musi być nierealistyczny, ale musi mieć określony język. Jako widz chcę widzieć, że to nie jest przypadek, że kamera opowiada w dany sposób, aktorzy w dany sposób grają, dialogi są takie, a muzyka taka. W filmach Kordiana „Szczękościsk” czy „Fusy” czułem tę spójność, która dla mnie jest oznaką warsztatu. Wydaje mi się, że na dobry film i dobrego twórcę, składa się warsztat i wrażliwość. Warsztat bez wrażliwości jest czystym rzemiosłem. A wrażliwość bez warsztatu może być grafomanią.
    A dodatkowo, jak Kordian powiedział, mało kto robi komedie. Boli mnie, że większość polskich komedii jest komediowa. A na dobrej komedii nie musisz się śmiać cały czas, nie każda scena jest do rechotu. Czasami jest do westchnienia, zdumienia, przestrachu. Komedia musi mieć smutek, to jest jej nieodłączny element.
    Zobaczyłem u Kordiana kino inteligentne, wrażliwe, szczere, nie wymuszone, nie irytujące. Jeśli filmy traktować jak ludzi, to to są ludzie, z którymi czuję jakiś rodzaj powinowactwa, wspólnotę wrażliwości. W ich towarzystwie chcę przebywać.

   

Jak już zaczęła klarować się współpraca to zaproponowałeś Kordiana…

  • MB: - Zażądałem!

 

A potem jak to w praktyce wyglądało? Akceptowaliście swoje odcinki?

  • MB: - Kordian, poza licznymi zaletami, które wymieniłem, jest osobą bardzo skromną i partnerską. Więc przez to, że ja wymyślałem koncepcję, wiadomo było, że Kordian w połowie serialu nie może nagle kompletnie zmienić poetyki kamery czy sposobu grania aktorów. Zresztą nie chciał. I ja uważam to za Twoją świetną cechę, że Ty nie masz takiego ego reżyserskiego: a teraz wchodzę i pokażę swoją rękę kosztem opowieści!
    Chciałem, żeby Kordian był obecny jak najwcześniej, od prowadzenia castingów, od początku moich zdjęć, poznał się z ekipą, wdrożył, a nie musiał czekać dwa miesiące.
  • KK: - Dostawałem też codziennie materiały z planu Maćka. Oglądałem, co nakręcił, żeby nasiąkać tym jak to wygląda, jaki jest rytm serialu, żeby to się odłożyło we mnie.

  • MB: - Powiedziałem Kordianowi, że nie zamierzam mu wchodzić w paradę. Musimy ustalić parę rzeczy, ale to są jego autorskie odcinki. Mimo że ja teoretycznie mógłbym mieć decydujące zdanie, to nie wyobrażam sobie, żebym powiedział: masz to przemontować!
    To wszystko łączy się z tym, że cenimy swoje prace i siebie jako ludzi.
    Znam historie, kiedy serial był robiony przez dwójkę reżyserów, i pojawiały się elementy rywalizacji - w połowie dnia schodzili z planu, mijali się, nie mieli kontaktu, to nie była współpraca. A my wszystkie odcinki robiliśmy razem, czyli: my, Janek Kwieciński producent, Ivo Krankowski producent kreatywny, Nils Crone operator.

Kordian Kądziela i Maciej Buchwald Odkrycia EMpiku 2023

Kordian Kądziela i Maciej Buchwald z nagrodą Odkrycia Empiku 2023/Fot. AKPA

  • KK: - I Kuba Rużyłło. Był na planie znacznie częściej niż zazwyczaj jest scenarzysta.
  • MB: - Na tyle ciekawimy się sobą jako ludzie, że ciekawiło nas nasze zdanie. Nawet w twoich odcinkach jest kilka moich pomysłów, a w moich – twoich. To już się zapomina, bo nie walczyliśmy o to, co jest czyje. Na którymś etapie zaczęliśmy czuć, że to wspólne dzieło.

Katarzyna Herman jako Zofia w serialu 1670
Katarzyna Herman jako Zofia. Fot. R. Pałka/mat Netflix

 

Co was najbardziej zaskoczyło w reakcjach na serial?

  • KK: - Mnie, że dwóch premierów wypowiedziało się na ten temat i to zaraz po sobie. Z czego premier Morawiecki w pierwszym podcaście po utracie władzy, po ośmiu latach. A nowy premier zaraz po objęciu urzędu mówił, że dawno nie widział tak trafnego obrazu części sceny politycznej.
  • MB: - Mnie najbardziej zaskoczyła skala. Mimo że generalnie jesteśmy raczej krytyczni wobec tego, co robimy, to tu czuliśmy, że mamy coś fajnego. Mieliśmy satysfakcję. Widzieliśmy, że podjęte decyzje były słuszne. Począwszy od tego jak świetną ekipę zmontował Janek, przez to, żeby kręcić pięknie filmowo, bez półśrodków, żeby kostiumy Kasi Lewińskiej były szyte przez Tomka Ossolińskiego, żeby muzykę zrobił Jurek Rogiewicz. Liczyliśmy się z tym, że to może być docenione przez jakąś grupę ludzi, którzy podzielą naszą wrażliwość. Byliśmy w szoku, jak szeroko to poszło. Jak te nasze bańki zaczęły wariować.
  • KK: - To poszło poza naszą bańkę. Myślę, że nawet do końca nie jestem świadomy skali.
  • MB: - Tydzień po premierze spotkaliśmy się i rozmawialiśmy, że jesteśmy jak w surrealistycznym śnie, bo czego nie włączymy, to tam jesteśmy.
  • KK: - I najlepsze jest to, że to dalej trwa. A minęły już dwa miesiące od premiery. Wychodzą nowe memy, firmy wykorzystują to w Real Time Marketing.
  • MB: - Jest nielegalny merch…

 

Naprawdę?

  • KK: - Są kubki, koszulki.
  • MB: - Bartek Topa wygrał głosowanie na Filmwebie na „Ulubioną polską postać 2023”.

Fajnie poszły licytacje na WOŚPie.

  • MB: - Tak, zebrano wielkie tysiące. Do tego wypowiadają się leśnicy, że te lasy to tak niezbyt poprawnie historycznie, ornitolodzy, że dźwięki ptaków niekoniecznie – ale sam fakt, że się tym zajmują! Jakiś fanpage sportowy pyta: Jak wyobrażacie sobie stadion sportowy w XVII wieku w Adamczysze? Wczoraj widziałem, że są protesty w Libiążu i ludzie wywieszają transparenty, że chcą godnie żyć, a wśród nich: Libiąż to nie jest Adamczycha z „1670”. Albo z miesiąc temu wychodzi pani z sądu, oburzona, i mówi: Czy ja jestem w serialu „1670”? – komentując zachowanie sędziego. To się stało kodem kulturowym. Nie wspominając o cytatach. Ludzie mówią do siebie w pracy: „Hop, hop, hop!”.  Czy „Jesteś swój chłop”. To jest ukłon w stronę scenariusza Kuby - napisał teksty, które weszły do języka.

Andrzej Kłak jako Andrzej w serialu 1670
Andrzej Kłak jako Andrzej. Fot. R. Pałka/mat Netflix

 

Macie ulubione memy?

  • KK: - Mój ulubiony to ten z dziećmi Jana Pawła, z Gabrysiem pod wodą.

Mem z Gabrysiem 1670

  • MB: - Ja mam wiele. Np. ten:

Bartek Topa mem 1670

Oraz wiadomo, że templatka ze Stasią z napisem „O Boże Wszechmogący” pasuje do wszystkiego:

Mem Stasia 1670

 

A wy z jakiego jesteście stanu? Kim bylibyście w Adamczysze?

  • MB: - Ja mam herb.

Widzę na sygnecie, co w nim jest?

  • MB: - Niedźwiedź w koronie, herb Buchwald, herb własny, od nazwiska. Gdy byliśmy na dokumentacji w Wiosce wikingów, dowiedziałem się, że ktoś z przodków musiał zabić niedźwiedzia. Ale z tego co wiem, to była rodzina kupiecka. Natomiast trudno powiedzieć czy to prawdziwy wielki rodowód, bo w historii też ściemniano, dopisywano, nie dojdziemy do tego. Natomiast oficjalnie mam herb. Jeżeli to byli kupcy, mógłbym wylądować obok Ciesława, chociaż on nie był szlachciem, tylko mieszczaninem.
  • KK: - Ja mam korzenie chłopskie. Moja babcia została tu przygnana z Podola, mieli tam gospodarstwo. Ja byłbym pewnie Maciejem, pomocnikiem kowala na Erazmusie.

Kiryłł Pitryczuk jako Maciej w serialu 1670
Kirył Pietruczuk jako Maciej. Fot. R. Pałka/mat Netflix

  • MB: - To też było założenie, żeby twórcy byli z różnych stanów, jak w herbie Andrzeja (śmiech). Zwróciłaś uwagę jak wyglądają ich herby? Herb Jana Pawła…
  • KK: - Masz na skarpetce.

 

A to legalny merch?

  • MB: - Tak, dla ekipy. Chłop trzymany w ręku, ciemiężony ale uśmiechnięty. A herb Andrzeja…
  • KK: - Musiałbyś zdjąć kurtkę.

 

Masz wytatuowany?

  • MB: - Tak. To są dwie dłonie w uścisku zgody.
  • KK (śmiejąc się): - Dłoń z pierścieniem jest Maćka, a ta druga to moja chłopska.

 

W literaturze mamy wysyp książek związanych z tematyką chłopów. Pojawił się Radek Rak z „Baśnią o wężowym sercu”, później Adam Leszczyński z „Ludową historią Polski” czy teraz Joanna Kuciel-Frydryszak z książką „Chłopki”. Czy mamy nową chłopomanię?

  • KK: - Na pewno jest renesans tego tematu, jakiś duch czasów. Kubę zainspirowało „Fantomowe ciało króla” Jana Sowy. Ten ferment pojawił się w środowisku literackim, a teraz jesteśmy świadkami jego echa. Na pewno jest przesunięcie akcentu w narracji i popkulturowym opowiadaniu o tych czasach.
  • MB: - Chłopomania kojarzy mi się z „Weselem” Wyspiańskiego, braniem za żony „prostych dziewczyn ze wsi”, fascynacją kulturą ludową. To, co dzieje się dziś, chyba trafniej nazwać zainteresowaniem tymi czasami, kulturą i może faktycznie stanem chłopskim, bo niezależnie czy „Kos” czy „Chłopki” to światło pada na ten stan. A od Reymonta nie za bardzo się o nim opowiadało.
    Fajnie, że zagląda się do historii, niekoniecznie w sposób rozliczeniowy, ale by zobaczyć co tam jest jeszcze ciekawego do pokazania. Niedawno dostałem od koleżanki książkę „Miłość staropolska. Obyczaje, intrygi, skandale”, żebym sobie poczytał pod ewentualny drugi sezon serialu. I tam są np. zachowania, jakich ludzie się chwytali, żeby przyciągnąć płeć przeciwną – np. kobieta nosiła jabłko pod pachą cały dzień i dawała do zjedzenia osobie, żeby się w niej zakochała - obleśne rzeczy! Jesteśmy uczeni bardzo naskórkowej wizji czasów, a warto w to wejść głębiej i poznawać jakie to życie było.

   

Nasza nagroda nazywa się Odkrycia Empiku. A co dla Was było odkryciem w 2023?

  • KK: - Dla mnie odkryciem była książka, która też jest nominowana, czyli „Łakome” Małgorzaty Lebdy. Bardzo mi się podobała, dawno nie czytałem tak dobrej polskiej książki i tak wrażliwego spojrzenia na trudny temat odchodzenia, godzenia się z odchodzeniem. Pięknie w ten świat ludzki wpuszczone są siły natury. Świetnie jest to wybalansowane. Wielokrotnie zatrzymywała mnie w miejscu i wzruszała. Fragmenty czytałem na głos narzeczonej i też oczy jej się szkliły.
  • MB: - Jestem wielkim fanem Belmondziaka i jego kawałka „Fresh Air” z Michałem Urbaniakiem. Wspaniała produkcja Expo 2000 z zeszłego roku. Wszystko tam się zgadza: i Belmondo, i saksofon Urbaniaka, wspaniały animowany teledysk i cała oprawa graficzna autorstwa Pawła Mildnera – okładka singla, koszulki, które wyszły do tego. Kompletne, spójne dzieło.

Więcej artykułów o filmach i serialach znajdziesz w pasji Oglądam.

Zdjęcie okładkowe: fot. AKPA