Ostatnio sporo podróżowałam, a stałym punktem odwiedzin w każdym nowym miejscu było szkicowanie. Rozkładałam swój sprzęt na stole w kawiarni lub po prostu siadałam na murku, lub ławce i rysowałam. Zdążyłam uchwycić na kartach szkicownika Nowy Jork, Seul, Ateny, a Warszawy… nie zdążyłam. Po powrocie z nieco cieplejszych regionów okazało się, że w Polsce jest już nieco za zimno na siedzenie na świeżym powietrzu. Tymczasem piękne parki aż się prosiły o artystyczny plener.

Przypomniałam sobie, że w trakcie jednej z moich wycieczek spotkałam artystkę, która rysowała… idąc. Znajdowałyśmy się wtedy w muzeum i obie podążałyśmy za przewodnikiem, który opowiadał o wszystkich obiektach. Kobieta trzymała szkicownik na zgiętym ramieniu i słuchając przewodnika, jednocześnie spokojnie odtwarzała to, co widzi. Zaintrygowana podeszłam bliżej. Jej kartka była zapełniona pojedynczymi scenkami. Część z nich była niedokończona, część nieczytelna, ale razem tworzyły piękną całość. Coś na kształt komiksu, historii. Choć obrazki były mocno uproszczone, każdy idealnie oddawał istotę tego, co widziałyśmy na wystawie. Nasza grupa poruszała się dość szybko, dlatego, gdy jakiś obrazek nie został dokończony, kobieta uzupełnia go notatkami np. „płaszcz czerwony”, „wieża z XIX wieku”. Kartka prezentowała się wspaniale mimo tempa pracy!

 

 

Pomyślałam, że muszę tego spróbować i wyszłam na jesienny spacer zaopatrzona w kilka kredek i szkicownik.

Czym jest sketch walking?

Po kilku miesiącach, podczas przeglądania Instagrama natknęłam się na konto @sketchwalker, gdzie zostały zebrane prace stworzone w ten sam sposób – w biegu.

Choć sketch walking nie jest słowem, które weszło do oficjalnego słownika artystycznego, stało się zrozumiałe wśród pasjonatów. To forma urban sketchingu, czyli szkicowania krajobrazu na żywo. Stworzonego w taki sposób rysunku nie należy później dokańczać w domu. Jego istotą jest to, że powstał z natury, a nie na podstawie pocztówki czy zdjęcia. Sketch walking to nieco ekstremalna forma, bo malujemy w trakcie spaceru lub przynajmniej w pozycji stojącej. Trzymając szkicownik oparty na ramieniu, staramy się szybko uchwycić piękno tego, co nas otacza.

 

 

Zauważyłam też, że w przeciwieństwie do klasycznego rysunku miejskiego, sketch walkerzy często umieszczają na swoich pracach detale bez kontekstu np. leżącą na chodniku rękawiczkę, zgubioną przez przechodnia. Takie urywki rzeczywistości tworzą później piękną całość.

Narzędzia do sketch walkingu

Nie istnieją wytyczne dotyczące narzędzi. Każdy wybiera to, czym pracuje mu się najlepiej, lub przede wszystkim – to, co zmieści się w dłoni. Wśród akcesoriów używanych przez pasjonatów szkicowania w biegu najczęściej widziałam kredki akwarelowe, dlatego sama zdecydowałam się na właśnie na nie. Wybrałam kredki Bruynzeel Rijks Museum, które łatwo się rozpuszczają pod wpływem wody, co ułatwia szybkie rysowanie tła.

Najczęściej widywałam artystów noszących ze sobą tradycyjny pędzel i słoiczek, ale sama preferuję nowoczesny pędzelek z pojemnikiem na wodę, który jest dużo łatwiejszy do użytku na stojąco. W teorii przyda nam się także ołówek, ale w praktyce, dużo łatwiej od razu wykonać szkic kredką akwarelową. Zwłaszcza że ewentualny błąd można łatwo zatrzeć wodą. Ważny jest też blok do akwareli z twardą podkładką.

Choć obrazki tworzone w biegu zwykle są pojedynczymi kadrami, ja zakochałam się w wersji, gdzie kilka ujęć opowiada historię.

 

 

Wspomniana wcześniej artystka pokazała, jak przebiegała jej wizyta w muzeum i zanotowała najciekawsze fakty, które usłyszała od przewodnika. Ja pokazałam ludzi i zwierzęta, których spotkałam na spacerze – panią w żółtej czapce z pomponem oraz yorka w różowym golfie. Kolory były tymi elementami, które chciałam uchwycić na kartce, dlatego to od nich zaczęłam, a następnie zbudowałam wokół nich kolejne detale.

Czasem wydaje nam się, że na temat danego zagadnienia (w tym przypadku pleneru artystycznego) nie da się już powiedzieć nic nowego. Tymczasem z pomocą przychodzą internetowe społeczności, które zmieniają zasady gry i na nowo odkrywają pasję. Czy to nie wspaniałe?