Rozmowa z Rafałem Kosikiem

Pisze Pan książki i dla dzieci, i dla młodzieży, i dla dorosłych. Czym różni się pisanie dla dzieci i młodzieży od pisania dla dorosłych? Kto jest bardziej wymagającym odbiorcą?

Rafał Kosik: - Pisanie dla dzieci, podobnie jak kręcenie filmów dla nich, choć uważane za coś „niepoważnego”, jest tak naprawdę znacznie trudniejsze od tworzenia dla dorosłych. Trzeba zbudować świat, który przekona do siebie dzieciaki, trzeba utrzymać ich zainteresowanie, powinno się też przekazać im pewne prawdy uniwersalne, i w dodatku zrobić to tak, aby nie zalatywało dydaktyzmem.

Przy pisaniu dla młodych muszę ograniczyć mój pesymizm, no i jednak pewnych tematów nie należy poruszać, żeby nie zepsuć dzieciakom wiary w świat. Za to w przypadku pisania dla dorosłych mam większą swobodę doboru tematów i języka, jakim się posługuję. I dorosłym, i dzieciakom, chciałbym dać godziwą i niegłupią rozrywkę.

Czy w trakcie pisania książki dla dzieci, jak w przypadku najnowszej, czyli „Amelia i Kuba. Złota Karta”, testuje Pan fabułę – a szczególnie fragmenty humorystyczne – na żywym organizmie? Kto jest testerem Pana książek?

- Zwykle staram się podsyłać moje książki znajomym dzieciakom, tzw. betareaderom. Ich pomoc nie polega jednak na dodawaniu zabawnych fragmentów, raczej na wskazywaniu co jest zabawne, gdzie wieje nudą, a gdzie tekst jest niezrozumiały.


Amelia i Kuba. Złota karta 
(okładka twarda)

Który żart był największym hitem podczas takich „testów”? A może coś zupełnie Pan zmienił, bo nie śmieszyło?

- W najnowszej książce „Amelia i Kuba. Złota Karta”, która jest współczesną wersją legendy o Złotej Kaczce, dziecięcy bohaterowie spodziewają się spotkać zaklętą królewnę, a tymczasem pojawia się niesympatyczna Złota Kaczka w rozmiarze XXXL. Zaskoczona Mi (nadpobudliwa sześciolatka) krzyczy: „Wypluj królewnę!” i ten żart wszystkim się podobał. Kiedy piszę dla młodszych czytelników, staram się dbać również o dorosłych, którzy czytają książki swoim dzieciom. Mi ma pluszowego misia, którego nazwała „Duhast”. Zapytana, skąd takie dziwne imię, wyznała, że usłyszała kiedyś piosenkę w zagranicznym języku, w której ktoś śpiewał: „Duhast miś”. Nastolatkom zaś szczególnie spodobał się kiedyś pewien żart, który nie był zwykłym dowcipem, lecz zabawą z formą medium, jakim jest książka. Od samego początku istnienia serii „Felix, Net i Nika” czytelnicy zastanawiają się, od jakiego imienia zdrobnieniem jest „Nika”. W części „Felix, Net i Nika oraz Świat Zero 2”, w którym bohaterowie podróżują pomiędzy światami alternatywnymi, gdzie historia Polski i świata potoczyła się inaczej niż ta znana nam, w trakcie przesłuchania przez agentów specjalnych pada prawdziwe imię Niki. Imię to brzmi: „Monika”. Ale tylko w części książek, bo w innych były „Weronika” albo „Dominika”. Udało się to osiągnąć dzięki współpracy z drukarnią. Trolling się udał, ale czujni czytelnicy szybko wykryli prawdę.


Felix, Net i Nika oraz Gang Niewidzialnych Ludzi 
(okładka twarda)

Dorośli często zapominają, że sami byli dziećmi – Pana książki dzieciaki uwielbiają, także lekturę szkolną „Felix, Net i Nika oraz Gang Niewidzialnych Ludzi”.  A dzieci zwykły na lektury narzekać – jak Pan to robi?

- Po pierwsze jest to powieść współczesna i opowiada o naszej rzeczywistości i o problemach dotyczących współczesnych nastolatków. Po drugie napisałem ją tak, żeby trafiała do umysłów wychowanych na telewizji i internecie. Współcześni nastolatkowie, w przeciwieństwie do poprzednich pokoleń, od początku są bombardowani nadmiarem bodźców, przez co bardzo trudno im się skupić na dłużej na jednej czynności, takiej jak np. właśnie czytanie. Dlatego jeżeli książka ma ich zainteresować, musi być napisana w inny sposób niż książki pisane kilkadziesiąt lat temu. Po trzecie wszyscy lubimy ciekawe historie, więc mam nadzieję, że „Gang Niewidzialnych Ludzi” taką opowiada. A po czwarte nawet opisując poważne problemy, starałem się równoważyć je humorem, który w ogóle jest ważny w moich książkach dla młodszych czytelników. No i starałem się zaszyć pomiędzy tym wszystkim mądrzejsze treści. Mimo wszystko książka nie powinna być pustą rozrywką.

 

Pandemia to dla nas długi czas pod hasłem #zostańwdomu - to nadzieja na to, że będziemy czytać więcej, czy niekoniecznie? Jak zachęcić do czytania nasze dzieci?

- Na pewno dobrym sposobem zachęcenia dzieci do literatury jest czytanie im od najmłodszych lat książek, które mogą je zainteresować. A potem podsuwanie im kolejnych lektur już do samodzielnego czytania. Oczywiście dzieci biorą przykład z rodziców i jeśli widzą rodziców z książką, same też chętniej po nią sięgną. W moim przypadku ten okres przymusowej izolacji nie zmienił wiele, praca pisarza jest praca samotną. Odpadło mi jednak wiele czynności związanych z wyjazdami, spotkaniami itd. Myślę, że podobnie jak większość ludzi wykorzystuję ten czas na nadrabianie zaległości czytelniczych i oglądanie filmów. Jest nadzieja, że ludzie, którzy przez lata gonitwy zapomnieli, jaką przyjemność daje czytanie, teraz znów sięgają po książki.


Amelia i Kuba. Mi się podoba 
(okładka twarda)

Chodzą słuchy, że jest Pan przygotowany na każdą okoliczność i ma specjalny zestaw survivalowy! Na co zawsze jest gotowy Rafał Kosik?

- Gonitwa za zakupami w początkowym okresie pandemii mnie nie dotknęła, ponieważ zawsze trzymam w domu minimalne zapasy podstawowych produktów, w tym również żel do dezynfekowania rąk i jednorazowe rękawiczki. Ponieważ piszę science fiction, niejako zawodowo zajmuję się snuciem prognoz. Dlatego też o tym, że światowa pandemia jest nieunikniona, wiedziałem kilka tygodni przed tym, zanim w Polsce zanotowano pierwsze oficjalne przypadki. Staram się być przygotowany na większość sytuacji, przede wszystkim takich, które wynikają ze zwykłego prawdopodobieństwa. Kiedy idę w góry, zabieram racje żywnościowe, spray na komary, folię termiczną, dwie latarki, w tym koniecznie czołówkę, ponczo przeciwdeszczowe, nawet jeśli jest słońce, podstawową apteczkę i tym podobne rzeczy. Dlatego też wszyscy się dziwią, że mój plecak jest taki ciężki. Odpowiadam, że trening kondycyjny wchodzi wtedy lepiej. Kiedy na leśnej drodze w środku lasu rozwaliliśmy oponę, naprawy udało się dokonać w kilka minut dzięki rozbudowanemu zestawowi naprawczemu i dobremu kompresorowi.  

 

A czy Pan gotuje? To też może pomóc przetrwać!

- Gotowanie jest moim hobby. Jako że dużo podróżujemy, inspiracją dla moich eksperymentów kulinarnych są potrawy próbowane wcześniej w wielu miejscach świata. Bardzo rzadko korzystam z gotowych przepisów. Szczególnie lubię kuchnię włoską i tajską. No i polską. Co jakiś czas zdarzało mi się piec chleb, a od lutego jemy wyłącznie domowe pieczywo. Na tyle udoskonaliłem metodę pieczenia chleba na zakwasie (czyli wyprodukowanego jedynie z mąki i wody), że gdy skończy się lockdown, raczej nie wrócimy do pieczywa kupnego.

Często dzielę się moimi przepisami ze znajomymi. Ponieważ pracuję zwykle do późna i moja doba jest przesunięta, często gotuję nocą. Traktuję to jako odpoczynek od pracy. Dlatego wrzucam dla znajomych zdjęcia i przepisy opatrzone hashtagiem #midnightgłood.

Ważne jest, że gotując, staram się używać jak najmniej przetworzonych produktów, i to wysokiej jakości. Unikam, kiedy to możliwe, pożywienia przetworzonego. Znalazłem sklep z dobrym mięsem, kupuję wiejskie jajka, nieprzetworzone mleko, z którego da się zrobić twarożek, a na pozostałej serwatce przygotować barszcz biały. Żyjąc, jak żyjemy we współczesnym świecie, warto chociaż spróbować zadbać o swoją kondycję fizyczną i psychiczną: dobrze się odżywiając, uprawiając choć w minimalnym zakresie sport, wysypiając się, no i czytając dobre książki.

 

A w sobotę o godz. 12 zapraszamy na spotkanie z Rafałem Kosikiem w ramach Wirtualnych Targów Książki. Będzie można wziąć w nim udział na Facebooku Empiku.

Obraz może zawierać: 1 osoba, okulary i zbliżenie