Elżbieta, Henryk, Wikingowie… i Michał

Za symboliczny początek ambitnych, epickich w wymowie i bogatych w kostiumy oraz dekorację współczesnych filmów historycznych uznawana jest oczywiście „Elizabeth” z 1998 roku, gdzie w rolę królowej Elżbiety I wcieliła się zjawiskowa Cate Blanchett. Fenomen tej produkcji polegał na ogromnym skupieniu na detalach, oddających ducha i ciało epoki. Za scenariusz odpowiadał Michael Hirst - człowiek, który jak mało kto przyczynił się zarówno do zaskakująco wiernego (jak na warunki produkcji rozrywkowej, skierowanej do widza masowego) oddania faktów historycznych, jak i atrakcyjnego, wciągającego opowiadania historii dawnych możnych świata. Hirst ma też na swoim koncie takie serialowe hity jak „Dynastia Tudorów” (o Henryku VIII, jego sześciu żonach i oddzieleniu się od kościoła katolickiego), „Wikingowie” (epicka saga w mocno fabularyzowany sposób opowiadająca o „burzy normańskiej”) czy „Rodzina Borgiów” (z Jeremym Ironsem w roli żądnego władzy i wpływów papieża Aleksandra VI). W 2007 roku współtworzył „Elizabeth: Złoty wiek” - opowiadający o późniejszym okresie rządów legendarnej królowej.

 

„Elizabeth. Złoty wiek”  Shekhar Kapur

 

(Nie)ścisłości

Co ciekawe, Hirst był też zaangażowany w początkowe prace nad „Marią, królową Szkotów” (została ona skazana na śmierć za rzekomy spisek - przez swoją kuzynkę, królową Elżbietę I, której życie Hirst sportretował w dwóch poprzednich filmach), jednak ostatecznie za scenariusz odpowiadał znany z „House of Cards” Beau Willimon. Produkcja, której budżet wyniósł 25 milionów dolarów, skrytykowana została za wyjątkowo „luźne” podejście do zdarzeń historycznych. Głównym zarzutem był fakt, iż w rzeczywistości Maria I Stuart (Ronan) i Elżbieta I (Margot Robbie) nigdy nie spotkały się osobiście, a jedynie ze sobą korespondowały. Maria nie mogła także mieć szkockiego akcentu - jako dziecko została bowiem wysłana na dwór francuski i tam się wychowała. Film był jednak nominowany do rozlicznych nagród, przede wszystkim w kategoriach związanych ze strojami i dekoracjami - z nominacją do Oscara w kategorii „Najlepsze kostiumy” oraz „Najlepszy makijaż i fryzury” na czele. Zaś dla tych, którzy pragną zgłębić prawdziwą, tragiczną historię Marii I Stuart, powstała książka autorstwa Johna Guy’a, „Maria królowa Szkotów. Prawdziwa historia Marii Stuart”.

 

„Maria,  Królowa Szkotów”  Josie Rourke

 

„Skandalizująca” królowa Anna

Znacznie lepiej przez krytyków i historyków przyjęta została „Faworyta” z Olivią Colman w roli królowej Anny i Emmą Stone oraz Rachel Weisz wcielającymi się odpowiednio w baronesy Abigail Masham i Sarę Churchill, konkurujące o względy władczyni. Chociaż historycy wciąż nie mogą zgodzić się co do homoseksualizmu królowej Anny, jedno jest pewne: lubiła otaczać się pięknymi kobietami i wchodzić z nimi w bliskie relacje. Jej stosunkowo krótkie panowanie (od 1702 do 1714 roku) obfitowało jednak w wydarzenia bardzo istotne z politycznego i społecznego punktu widzenia, a dzisiaj w zaskakujący sposób zapomniane czy przemilczane: formalne i ostateczne połączenie się Anglii i Szkocji w Wielką Brytanię, rozwój systemu dwupartyjnego z późniejszym podziałem na Wigów i Torysów oraz zajęcie Gibraltaru, który do dziś należy przecież do Zjednoczonego Królestwa. Czarna komedia w reżyserii Yorgosa Lanthimosa skupiła się na relacji królowej Anny z baronesami, ale, jak podkreślają historycy, dobrze oddając ducha epoki. „Faworyta” została dosłownie obsypana nagrodami, otrzymując ponad 270 nominacji oraz 119 statuetek. Wśród nich znalazły się również i te najważniejsze: BAFTA (dla Colman i Weisz), Złoty Glob (ponownie Colman) oraz Oscar, gdzie oprócz statuetki dla Najlepszej Aktorki Pierwszoplanowej, do laurów za role drugoplanowe nominowane były zarówno Weisz, jak i Stone.


„Faworyta”  Giorgos Lanthimos

 

Binge’owanie rodziny królewskiej

Fani produkcji historycznych cieszą się jednak nie tylko z tego, co zobaczyć mogą na wielkim ekranie - rozkwit serwisów streamingowych pozwolił bowiem na inwestowanie w wysokobudżetowe produkcje serialowe. Oczywiście, są wśród nich perełki takie jak „The Crown” Netfliksa czy „Wersal” HBO, jak i mniej udane przedsięwzięcia, jak krytykowani za słabą scenografię i kostiumy „Templariusze” History czy „Troja: Upadek miasta”, koprodukcja BBC i Netfliksa, o której najłagodniej pisze się, iż „urąga Homerowi”. Patrząc jednak nieco bardziej ogólnie, czyli na możliwości, które otworzyły się dla twórców seriali, również tych historycznych, za sprawą internetowych wypożyczalni wideo ścigających się o widza i płacony rzez niego abonament - możemy czuć się naprawdę rozpieszczani. Tylko w tym roku premierę będą miały między innymi serialowa wersja „Imienia Róży” Umberto Eco, „Spanish princess”, opowiadająca dzieje Katarzyny Aragońskiej, pierwszej żony Henryka VIII oraz „Project Blue Book”, w którym poznamy historię specjalnej jednostki amerykańskiej armii, która w latach 50. XX wieku zajmowała się UFO. A już jesienią na Netfliksie zobaczymy wreszcie trzeci sezon „The Crown”, gdzie Olivia Colman wcieli się w kolejną królową - tym razem Elżbietę II. Dla jej fanów mamy też kolejną dobrą wiadomość: aktorkę zobaczyć można w wyczekiwanej telewizyjnej adaptacji „Nędzników” Victora Hugo. Klasyczne dzieło wzięło na warsztat BBC, w roli Fantine obsadzając Lily Cole, w roli Jeana Valjeana - Dominica Westa, zaś jako inspektor Javerta - David Oyelowo.

 

„Nędznicy”  Andrew Davies

 

Ostatnia powieść Jane Austen

Fenomen wszystkich powieści tej angielskiej pisarki polega na szczerości i dowcipie z jakimi Austen opisywała znany sobie świat. Fabuły historii spod jej pióra opierają się w dużej mierze na nieustannym poszukiwaniu kompromisu między znalezieniem miłości życia a usidleniem bogatego męża. Bohaterki książek brytyjki to zwykle postacie niezwykle charyzmatyczne, wesołe i skore do występowania przeciwko sztywno zarysowanym normom społecznym.

 

 

Serial „Sanditon” produkcji BBC to adaptacja niedokończonej powieści o tym samym tytule. Oba dzieła stanowią barwny portret społeczności małego miasteczka letniskowego. Główna bohaterka, Charlotte Heywood to postać bardzo charakterystyczna. Bywa nietaktowna, marzy o przygodzie i przełamuje wzorzec panienki na wydaniu. Wdaje się w płomienny romans z Sidneyem Parkerem, któremu również daleko do epokowego ideału. Produkcja to wielka gratka dla miłośników historycznego i kostiumowego kina. Całość okraszona jest dużą dozą humoru i najeżona jest zwrotami akcji, jakich nie powstydziłby się niejeden serial sensacyjny.

 

serial Sanditon

 

A jeżeli fani poczują niedosyt wrażeń, zawsze mogą sięgnąć po książki - literatura pełna jest tytułów, które przypadną do gustu miłośnikom opowieści kostiumowych czy skupionych wokół konkretnych dynastii, jak choćby "Piekło i niebo" Johna Jakesa. Więcej informacji na temat waszych ulubionych seriali i filmów znajdziecie w zakładce OGLĄDAM.