Nie przesadzę, jeśli napiszę, że „Cyberpunk 2077” był najbardziej wyczekiwanym tytułem tego roku. Kto wie, czy gracze nie czekali na niego dużo bardziej niż na nową generację konsol, którą przecież obtrąbiliśmy w poprzednim miesiącu. Wszystko za sprawą głośnej zapowiedzi premiery w Los Angeles na gali E3 z udziałem Keanu Reevesa . Gwiazdor nie tylko ujawnił datę wydania. Zdradził też, że wcieli się w jedną z ważnych dla fabuły postaci, a także zachwycił fanów płomiennym i emocjonalnym wystąpieniem. I chociaż premierę odraczano trzykrotnie, to mam wrażenie, że entuzjazm graczy nie słabł. Rosły natomiast oczekiwania, w końcu od listopada na półkach wielu miłośników wirtualnej rozgrywki zagościły niezwykle potężne urządzenia, które powinny przyjemność z grania w „Cyberpunka” wynieść na jeszcze wyższy poziom. Czyżby dla branży gier rok 2020 miał się okazać przełomowym? Może i mam skłonność do nadmiernej ekscytacji, ale po przejściu sporej części najnowszej produkcji Cedepu, uważam że tak właśnie jest.

 

„Cyberpunk 2077” edycja standardowa PC

 

Uniwersum Cyberpunk 2077

Świat, w którym osadzona jest fabuła najnowszej gry CD Projekt Red został wykreowany przez Mike’a Pondsmitha. Gra RPG pod tytułem „Cyberpunk 2013” trafiła w ręce graczy w 1988 roku i stanowiła niezwykle mroczną imaginację futurystycznego świata. Inspiracją dla Amerykanina był „Blade Runner” Ridleya Scotta, a cyberpunkowy projekt stanowił śmiałą próbę przełożenia stylistyki znanej z filmu na gatunek gry fabularnej. Fakt, że uniwersum z kart licznych podręczników zawędrowało na monitory zupełnie mnie nie dziwi. Fascynacja technologią i rosnąca świadomość tego, co nadużywanie tejże technologii może uczynić złego jest niechybnie jednym z najciekawszych tematów podejmowanych przez rozmaitych twórców gatunku fantastyki naukowej. Elementem wspólnym licznych dzieł stworzonych w tym nurcie jest łączenie wątków politycznych, militarnych i społecznych – w końcu konsekwencje nieumiarkowanego rozwoju techniki prawdopodobnie będą bardzo szerokie. Tym trafniejsze więc wydają się produkcje ukazujące przyszłość w czarnych barwach. A „Cyberpunk” Podsmitha i „Cyberpunk” Cedepu nie stanowią tu wyjątku – bardzo brutalnie portretują społeczeństwa i snują mroczną, acz arcyciekawą opowieść.

 

„Cyberpunk 2077” edycja standardowa XBOX ONE/XBOX series X

 

Night City jako ambasada futurystycznego przepychu i skrajnej nędzy

Rządowe agendy i militarne organizacje wyrywały sobie poszczególne części NUSA ze szponów, co kończyło się krwawymi konfliktami. Załamała się globalna gospodarka, nastąpiła katastrofa klimatyczna. Świat doświadczył upadku, a z jakiegoś powodu Night City stanowiło epicentrum niektórych wydarzeń. To miasto doświadczyło bardzo wiele. Wojny i klęski dziesiątkowały mieszkańców i kruszyły mury, które następnie trzeba było odbudowywać na chwałę nowych lepszych czasów. Jako gracze będziemy mieli okazję poznać uniwersum już po jego zjednoczeniu. Nie oznacza to oczywiście pokoju – jest to jedynie rodzaj kruchego rozejmu, w arteriach miasta krąży bowiem wrząca mieszanka przemocy i potrzeby wyrównywania rachunków.

 

„Cyberpunk 2077” edycja standardowa PS4/PS5

 

Night City podzielone jest na dzielnice, a każda z nich to zupełnie inna historia, inne wyzwania i niebezpieczeństwa. Krwioobieg miasta pulsuje kolorami, uszy wypełnia dźwiękiem i obdarza gracza masą doznań. Chociaż „Cyberpunk 2077” jest sandboxem, nie oferuje tak rozległej mapy, jak na przykład „Wiedźmin 3: Dziki Gon”. Warto jednak podkreślić, że chociaż lokacji jest nieco mniej, to są one dużo bardziej rozbudowane i dopracowane. Taka kondensacja intensyfikuje rozgrywkę, jednocześnie skracając jej czas. Bardzo dużą przyjemnością było dla mnie przemierzanie ulic pomiędzy wykonywaniem kolejnych zadań i nagłe orientowanie, że oto chyba znalazłam się w innym dystrykcie.

 

mapa Night City

 

Nie tylko główne miasto w „Cyberpunku 2077” jest podzielone. Bardzo złożony jest także system klasowy jego mieszkańców. Z perspektywy gracza najbardziej namacalnym na to dowodem będzie wybór pochodzenia postaci V oraz jego konsekwencje. Trzy zupełnie różne kasty to nie tylko inne miejsce w społeczeństwie, ale też różne umiejętności i doświadczenia na wyjściowym etapie. Osobiście zdecydowałam się nadać swojej bohaterce przeszłość Korpa. Bezduszny świat megakorporacji, dużych pieniędzy i układów może wydawać się nudny – zwłaszcza w porównaniu z barwnym życiem Punka czy Nomady. Ja uznałam, że tylko upadek z wysoka nada mojej rozgrywce rumieńców. I nie pomyliłam się.

Jeśli ciekawi was historia Night City, to gorąco zachęcam do sięgnięcia również po album „Cyberpunk 2077. Jedyna oficjalna książka o świecie gry Cyberpunk 2077” oraz zapoznanie się z recenzją tej publikacji, którą napisałam w październiku.

 

Lizzies bar Night City

 

Podstawowe mechaniki

W dużych grach z otwartym światem oprócz kwestii związanych z rozwojem bohatera, bardzo istotne są zagadnienia dotyczące mobilności, mechaniki walki i przetwórstwa. I mam tu na myśli bardzo praktyczne aspekty, a dokładniej fizykę pojazdów i logikę szybkich podróży, a także metodyki prowadzenia potyczek i skuteczność w rozprawianiu się z wrogiem.

Studiem, które niemalże do perfekcji opanowało mechanikę arcade’owego prowadzenia pojazdu jest oczywiście Rockstar Games. Ostatnia odsłona „GTA” to majstersztyk nie tylko pod kątem świetnie dopracowanej dynamiki, ale także kontynuacja pewnego fenomenu popkulturowego. Nie dziwi więc fakt, że obserwatorzy branży gier deklarowali porównywanie dokonań Szkotów z pracą rodzimego wydawcy w tej materii. Jak zatem wypada „Cyberpunk 2077” na tle kultowego tytułu? Według mnie nienajgorszej. Wybór pojazdów w Night City jest spory, możemy je kraść lub dbać o własny wehikuł. Do naszej dyspozycji jest także kilka stacji radiowych, na których znajdziemy niebywale imponujące autorskie kompozycje. Sama jazda jest poprawna. Gracz ma możliwość przepinania się między dwoma widokami kamery: z wnętrza pojazdu oraz horyzontalnym. Sterowanie jest dosyć proste, natomiast odniosłam wrażenie, że ruch na cyberpunkowych ulicach jest mniejszy niż w Los Santos. Inne pojazdy często ustępowały mi drogi i nie zdarzyło się, by jakiś kierowca próbował odbić swoją własność z rąk V, jeśli ta postanowiła pożyczyć jego wóz.

 

stacje radiowe cyberpunk 2077

 

A jak ma się sprawa z walką w grze „Cyberpunk 2077”? Dróg na pokonanie przeciwników jest wiele: można wszcząć regularną jatkę, brać nieszczęśników z zaskoczenia i wyprowadzać skrytobójcze ciosy lub do swych niecnych celów wykorzystywać infrastrukturę poprzez hakowanie wszystkiego, co się da. Która ze strategii jest najbardziej satysfakcjonująca? Cóż, na początku rozgrywki, gdy wybierałam wyjściowe statystyki dla mojej V umówiłam się ze sobą, że stanę się najlepszą netrunnerką i hakerką w uniwersum. A koniec końców większość misji kończyłam efektowną rozwałką. Być może to kwestia dobrze działającego naprowadzania strzałów na moim nowiutkim Xboksie series X lub moja wybuchowa natura po prostu daje o sobie znać.

 

korp

 

Jeśli chodzi o możliwość craftingu i samych znajdziek to „Cyberpunk 2077” zaskoczył mnie bardzo pozytywnie. Jestem typem gracza, który lubuje się w wytwarzaniu ulepszeń, zbieractwie, kolekcjonowaniu legendarnych i rzadkich przedmiotów – nie waham się przeszukiwać pola bitwy w momencie, gdy ostatni przeciwnicy jeszcze dychają. Czy produkcję CD Projekt Red można nazwać looter-shooterem? Myślę, że tak. Warto natomiast zaznaczyć, że sam proces wytwarzania i ulepszania przedmiotów nie jest zbytnio satysfakcjonujący, a lwia część znajdowanych przedmiotów na niewiele się zdaje w trakcie rozgrywki. Jednak kto grał w „Wiedźmina”, ten wie, że płatków zimejki nigdy za mało.

Drzewko rozwoju bohatera w „Cyberpunku” to roślina, którą można wyhodować do potężnych rozmiarów. Mnogość ścieżek rozwoju i fakt, że punkty otrzymane w zamian za osiągnięcie wyższego poziomu możemy wydatkować w dwojaki sposób sprawiają z jednej strony frajdę, a z drugiej wymuszają holistyczne podejście do budowania postaci. A przynajmniej ja taką metodę przyjęłam i wyszłam na tym całkiem nieźle. Zdolności odblokowywałam kierując się tym, co akurat dobrze mi szło lub czyniło rozgrywkę satysfakcjonującą na danym etapie. Nie siliłam się na konsekwentne podążanie za buildem, który wymarzyłam sobie na początku. „Cyberpunk 2077” proponuje dynamiczną rozgrywkę i tak polecam podejść do mechaniki rozwoju.

 

drzewko umiejętności Cyberpunk 2077

 

Regrywalność na wysokim poziomie

Możliwość powrotu do gry to dla mnie bardzo ważne kryterium podczas oceny. Z prostej przyczyny, jeśli polubię główną postać i zaintryguje mnie historia, to chcę móc doświadczać obcowania z nimi więcej niż raz. By tak się stało niezbędny jest czynnik decyzyjności gracza, która z kolei będzie się przekładała na realne konsekwencje fabularne. „Cyberpunk 2077” jest tytułem, który pod tym względem nie bierze jeńców. Tu na bieg wydarzeń wpływ ma nie tylko wybór linii dialogowej – to, co mówimy podczas ustalania przebiegu misji ze zleceniodawcą jest odbiciem czegoś więcej niż tylko naszego usposobienia. Jako protagoniści kształtujemy relacje w bardzo namacalny sposób i przekonujemy się o tym dosyć szybko – rezultaty wracają do nas praktycznie natychmiast. Rumieńców całej sprawie dodaje fakt, że przerywniki z dialogami to nie martwe cut-scenki, tylko dynamiczne fragmenty. W czasie ich trwania możemy wykonywać szereg czynności bez obaw o utratę jakości obrazu lub dostępu do zawartości.

 

ripperdock victor

 

Bardzo dobrze na regrywalność dzieła Cedepu wpływa też fakt, że poszczególne misje są nam przydzielane w sposób „niekontrolowany”. Ktoś po prostu dostaje nasz numer i dzwoni ze zleceniem, które możemy wykonać w dowolnym momencie. Poszczególne elementy jednych zadań mają wpływ na rozwiązania innych. Postaci niezależne odnoszą się do naszych poczynań, reagują na nie i mogą też w związku z nimi podejmować pewne akcje.


Jeśli jestecie ciekawi, jak w „Cyberpunka 2077” grało się na Playstation 4, koniecznie przeczytajcie recenzję Roberta Szymczaka:


 

 

Trudna relacja z Johnnym Silverhandem

Koncepcja duetu bohaterów to nie jest żadne novum w świecie gier RPG. Wiele znamienitych tytułów pozwalało na posiadanie całej drużyny, w ramach której niesłychanie ważną rolę pełniły konwenanse. Jednak zbudowanie relacji w oparciu o tak liczne antagonizmy bardzo mi zaimponowała. Johnny Silverhand nie jest łatwym kompanem dla V i vice versa. Z jednej strony będzie on podpowiadał, jak powinna postąpić, z drugiej okaże się jej najsurowszym krytykiem. Należy jednak zaznaczyć, że tej relacji nie można zamknąć w schemacie „mistrza i ucznia” – to by było zbyt proste!

Głosu Silverhandowi użycza Michał Żebrowski, a jak doskonale pamiętamy miał on okazję wcielić się w Geralta z Rivii – ciekawa zależność, prawda? Bardzo intryguje mnie ta decyzja castingowa, ale i cieszy. Głos Żebrowskiego idealnie pasuje do charyzmatycznej postaci Johnn'ego!

 

Figurka Dark Horse Cyberpunk 2077 Johnny Silverhand

 

Doświadczenia audiowizualne

Świat w „Cyberpunku” robi wrażenie. Monumentalne projekty architektoniczne, śmiały design i z wielką dbałością o szczegóły zaprojektowane dodatki cieszą oko. Te wszystkie elementy w połączeniu z mocą Xboxa series X stanowią symbol nowego rozdziału w historii gamingowej deweloperki. A przecież w ramach day 1 patcha nie dostaliśmy jeszcze optymalizacji pod nową generację! Niemniej jednak w warstwie wizualnej jest jeszcze sporo do poprawienia. Gdy obok bogatych tekstur i pięknych animacji pojawiają się tak duże błędy dotyczące zachowań niektórych modeli postaci czy obiektów, można odnieść wrażenie, że projektanci tworząc wszystkie niesłychane cuda zapomnieli o podstawowych funkcjonalnościach. I tak chodząc po mieście musimy uważać na przechodniów, bo ci zwracają nam uwagę, jeśli ich popchniemy, ale już postać, która wchodzi z nami w bezpośrednią interakcję może bez problemu przejść przez nas niczym duch. Nie wspomnę o latających pistoletach, tańczących zwłokach blokujących przejścia i momentami nierównej grafice (zwłaszcza na animacjach). Jestem jednak dobrej myśli – pierwsza paczka aktualizacji to nie wszystko, co czeka nas w najbliższym czasie. Mam nadzieję, że Redzi podejdą do tematu gliczy bardzo poważnie i znajdą sposób na ich eliminację, bo te drobiazgi bardzo wpływają na odbiór całości.

 

glitche cyberpunk 2077

 

Warstwie dźwiękowej nie mam nic do zarzucenia. Gra brzmi dobrze: zarówno jeśli chodzi o elementy tła, dubbing (podoba mi się zarówno wersja polska, jak i angielska) oraz oprawę muzyczną. Nie mogę jednak oprzeć się wrażeniu, że niektóre utwory są bardziej futurystyczną wersją ścieżki dźwiękowej, którą znamy z „Wiedźmina 3”. Może to moja wyobraźnia, a może Cedep faktycznie postanowił puścić oko do fanów kultowej serii?

Więcej informacji ze świata gier nnajdziecie na stronie Empik Pasje. Magazyn Online w dziale poświęconym pasji do grania.

Screenshoty z gry pochodzą z archiwum własnego.

 

Cyberpunk 2077 empik