O świecie wiemy niewiele

Nie jest to dobry pomysł, by tekst o książce czarnego Jamajczyka mieszkającego w Stanach Zjednoczonych zaczynać od małego podróżnika, ale w ostatnich tygodniach czytam pasjami i z niemałą irytacją Arkadego Fiedlera autora przygodowych opowieści czytanych przez kilka pokoleń Polaków. Pisał on o Madagaskarze, że jego mieszkańcy „od pokoleń przyzwyczaili się wyciągać do obcych łasą rękę”. Tragedia kolonizatora polegała na tym, że nie dość, że musiał się przez wieki trudzić ujarzmiając wyspę, to tubylcy jeszcze coś od niego chcieli.

Czemu przypominam tą historię? Bo Marlon James w „Czarnym lamparcie, Czerwonym wilku” pokazuje, że już nie dość, że nikt już nie wyciąga ręki do „obcych”, to jeszcze korzystanie z afrykańskich mitów, historii i rzeczywistych doświadczeń daje właśnie „obcym” niezwykłą możliwość poznania świata od innej strony. W czasach, gdy wydaje nam się, że już wszystko opowiedziano, że każdą historię znamy z dziesięciu wersji, literatura i inne sztuki się powtarzają i stają się komentarzem dla samych siebie, twórcy korzystający z afrykańskiego dziedzictwa przypominają, że o świecie wiemy niewiele i czas się czegoś o nim nowego nauczyć.

Czarny lampart czerwony wilk

Tajemnicza i enigmatyczna

„Czarny lampart, Czerwony wilk” to pierwszy tom trylogii fantastycznej, „Dark Star”. Zaczyna się enigmatycznie. „Dziecko nie żyje. Nie ma potrzeby wiedzieć nic więcej”. I musimy się z tym pogodzić. Choć trochę już wiemy. Znamy bowiem mapę, która poprzedza pierwszy rozdział powieści. Mapa przedstawia Ziemie Północne” na których piktogramami zaznaczono piętnaście tajemniczych miejsc, takich jak przypominające Timbuktu miasto Malakal, czy proste chaty ludu Luala Luala. W oczywisty sposób mapa nawiązuje do tej znanej z „Władcy pierścieni”, ale podróż, w którą zabiera nas Jamesa nie będzie tak linearna jak może się wydawać.

Znamy też Postacie występujące w tej opowieści”. Wśród nich Kuasz Dara, syna Kuasz Netu, króla Północnego Królestwa, czy Lampart, zmiennokształtny myśliwy, znany jeszcze pod kilkoma innymi imionami”. Nie ułatwia James niczego tymi spisami, materia książki wciąż wydaje się czytelnikowi tajemnicza i dobrze, bo przed nim kilkaset stron wątpliwości.

Tropiciel głosi nowinę o śmierci chłopca. Historia najemnego łowcy i jego pogoni za chłopcem stanowi główny trzon powieści Jamesa. Ucieczka z domu ojca, droga przez dolinę wciąż mokrą od deszczu, który spadł jeden księżyc temu”, wędrówka po buszu, w którym każdy dźwięk jest nowy”. Więcej obłędu”. Kim jest dziecko? Wojownikiem obdarzonym fenomenalnym węchem, pozwalającym mu wyczuć zatrute naporem i wrogów ukrytych wiele kilometrów od wędrowców. Niestrudzony, odważny i jakby niematerialny. James przeprowadzi czytelnika i swoich bohaterów przez zadziwiające krainy, w których półbóstwa i wiedźmy żyją obok wampirów, handlarzy niewolników, królów i duchów. W świecie, w którym ciało nie jest czymś oczywistym, a podlega przekształceniu, gdzie seksualność nie ogranicza się do znanych nam dychotomii, a przestrzeń, czas i skala mapy zmieniają się wraz z opowieścią.

Niezwykła wyobraźnia Marlona Jamesa

James wyprowadza czytelnika w busz, żeby nie powiedzieć - w pole”. Miksuje elementy surrealistyczne z realnymi i choć czasem już wydaje nam się, że złapaliśmy większą część historii, zrozumieliśmy i wiemy za kim podążamy i gdzie idziemy, to nagle okazuje się, że ktoś inny zaczyna opowiadać, że narracje się rwie i zostajemy z niej wyrzuceni do innego wymiaru. Nie, to nie jest prosta lektura. To lektura wymagająca skupienia, ale też porzucenia potrzeby zrozumienia wszystkiego, co się dzieje. Lepiej się rozkoszować niezwykłą wyobraźnią Jamesa, jego humorem i tym w jak ciekawy sposób udaje mu się opowiadać historię o przedkolonialnej utopii, może trochę naiwną w swej magicznej otoczce, w której ludzie i zwierzęta, duchy i postaci stworzone, choć niestworzone, żyją na równych zasadach. Mimo przemocy, która cały czas towarzyszy tej opowieści - od plemiennych wojen po handel niewolnikami - w pierwszym tomie “Dark Star” najważniejsza wydaje się opowieść o tym, że świat może mieć inne wymiary, a płynność i niejednoznaczność tożsamości jest naturalniejsza” niż emancypacyjna stałość świata. Historia przemocy i traumy, którą ma za sobą chyba każda postać, którą spotkacie na kartach powieści Jamesa, nie wnosi zbyt wiele nowego do naszego świata, ale emancypacyjny i queerowy charakter powieści - z pewnością. Słabością Jamesa jest bowiem banalność wielu scen, prostota dialogów, coś jakby Tarantino miał zekranizować Tolkiena, a całość kręcono w Nollywood.

James miksuje popkulturę i literaturę chwilami zbyt oczywiście, wiedząc, że pisze do czytelników, dla których będzie to powieść fantasy czasów Black Lives Matter”, że tożsamościowa historia o odzyskiwaniu własnej opowieści przez czarnych mieszkańców Ameryki usprawiedliwi dość jednak banalny miejscami research i wcale nie nową metaforykę. Warto tu przypomnieć choćby Palace Of The Peacock” Williama Harrisa, gujańskiego pisarza tworzącego kwantową prozę”, w której to powieści gry z surrealizmem, realizmem magicznym są wspierane przez zróżnicowanie językowe. U Jamesa co najwyżej znajdujemy nawiązanie do tradycji opowieści oralnej - spoken word, ale też strumienia świadomości ewidentnie zaczerpniętego z Joyce’a. I choć to wciąż przybliżanie pewnych tradycji, to należy uczciwie powiedzieć, że James wyważa już dawno otwarte drzwi. Jednak jego marketingowa siła, znalezienie się w odpowiednim miejscu w historii, sprawia, że to właśnie od niego czytelnicy rozpoczną poznawanie prozy afrykańskiej”.

Przetwarzanie afrykańskich mitów

Marlon James jest jednym z tych współczesnych pisarzy, którzy z jednej strony zaskarbiają sobie miłość tysięcy czytelników i czytelniczek na całym świecie, a z drugiej nie rezygnują z ambicji literackich, dzięki czemu przypominają, że literatura jest w dużej mierze grą pomiędzy tym, co chce się opowiedzieć, a tym, co czytelnik potrzebuje przeczytać. Należy w tej grze - jeśli mamy ambicje - zrobić jak najwięcej, by czytelnik przeczytał też to, czego się nie spodziewa i odkrył światy, do których nie sądził, że kiedykolwiek zawędruje. Jamesowi się to udaje, choć warto pamiętać o tym, że nie jest pierwszym twórcą przetwarzającym w swojej prozie afrykańskie mity, a jego buchająca testosteronem, choć niby queerowa powieść, jest co prawda odkrywcza dla czytelników przyzwyczajonych do tego, że fantasy to przygody kilku białych facetów, którzy nigdy pożądliwie nie patrzyli na siebie, ale jest też produktem mocno popkulturowym, ambitnym, ciekawym, ale miejscami plastikowym i banalnym.

To, co wyjątkowe w Czarnym lamparcie, Czerwonym wilku” to skala opowieści i fakt, że dzięki niej do mainstreamu wchodzą sposoby opowiadania i tematy od dawna obecne w literaturze pisarzy i pisarek z Karaibów, czarnych Amerykanów, czy tzw. Afrofuturyzmie. Po raz pierwszy nie tylko specjaliści i fani mogą spotkać się z takimi narracjami, a wszystko to dzięki ubraniu książki w marketingowe hasło Afrykańskiej gry o tron”. Jakkolwiek nie banalne, działa. I może dzięki temu świat czytelników w Polsce otworzy się na inne opowieści.

Już 22 maja podczas trwania Wirtualnych Targów Książki (19.05 - 01.06) zapraszamy na spotkanie online z Marlonem Jamesem w ramach sekcji Apostrof, która obejmuje wydarzenia związane z literaturą piękną i reportażem. Rozmowę z autorem książki "Czarny lampart, czerwony wilk" poprowadzi Justyna Suchecka, a na koniec publiczność będzie mogła zadawać pytania poprzez komentarze. Stream będzie całkowicie bezpłatny i dostepny na oficjalnym facebookowym profilu empiku. Wydarzenie online znajdziecie, klikając w zdjęcie poniżej. 

Marlon James spotkanie

Więcej recenzji znajdziesz na Empik Pasje w dziale Czytam.