To, o czym zawsze chcą pamiętać

Narratorką książki jest Toda, dziewczynka w wieku wczesnoszkolnym (Toda to tylko skrót jej imienia, nie poznajemy go w całości). Mieszka z tatą, który jest cukiernikiem i we własnej piekarni sprzedaje dwadzieścia rodzajów własnoręcznie wykonanych ciastek. Jej mama odeszła, kiedy Toda miała rok, mieszka w sąsiednim państwie. Pewnego dnia tata przeprowadza z córką poważną rozmowę: sytuacja w kraju nie wygląda dobrze, został wezwany do wojska. Pod jego nieobecność z dziewczynką zamieszka babcia. Tata wyjeżdża, przestudiwowawszy wcześniej wojskowy podręcznik kamuflażu, pokazujcy jak zamienić się w krzak, Toda i babcia zostają w bombardowanym mieście. W końcu starsza pani uznaje, że najbezpieczniej będzie wysłać dziewczynkę za granicę, do matki, podczas gdy ona będzie pilnowała dobytku przed szabrownikami. Toda może zabrać tylko kilka sztuk bielizny na zmianę i notes, w którym wraz z babcią zapisują to, o czym zawsze chcą pamiętać.

„Kiedy tata zamienia się w krzak” Joke van Leeuwen (przekład: Jadwiga Jędryas) mogłaby być realistycznym koszmarem, opisującym absolutną bezradność dziecka (i w ogóle człowieka) w obliczu wojny. Jednak autorka wybiera inną strategię - od chwili, kiedy Toda wyrusza w podróż, realność zaczyna się rozmywać, a opowieść przypomina to „Małego Księcia”, to „Królową Śniegu” Andersena. Toda spotyka na swojej drodze rozmaitych ludzi: grupę staruszek, które tak bardzo chcą jej babciować, że w końcu pogrążają się w awanturze, zapominając o jej żywym, przerażonym podmiocie, generała w stanie spoczynku, słynnego dowódcę bitwy Nad Wodą, znanego z absolutnej, niekwestionowanej nieustraszoności, czy też dowódcę, który opuścił swój oddział, bo nie potrafił przemawiać do żołnierzy w sposób nieuprzejmy i twardy. Zastanawiałam się nad tą strategią literacką - przypuszczam, że dzieci i tak znakomicie poradzą sobie z symboliką scen, a nie ma potrzeby przerażać ich dosłownością. Ja rozumiem, co stało się z dowódcą-dezerterem. Moja córka może przeczuwać, ale nie musi wiedzieć o plutonie egzekucyjnym. W obliczu wojny w Ukrainie poruszająca jest scena, w której uchodźcze dzieci otrzymują dary (zużyte zabawki) i ku wielkiemu rozczarowaniu, a potem gniewowi darczyńców, nie chcą się z nich malowniczo cieszyć.
 

Książka o wojnie dla dzieci kiedy tata zamienia się w krzak
 

„Roześmiejmy się, żeby nie zapłakać”

Książka van Leuven jest także interesująca na poziomie detali. Wojna kojarzy nam się w Polsce z totalną opozycją my-oni (źli Niemcy, podli Rosjanie, podstępni zaborcy). Tymczasem wszystko wskazuje na to, że w kraju Tody toczy się wojna domowa. Nie ma wielkiego najazdu, który rozpoczyna walkę, sytuacja eskaluje i w końcu przeradza się w otwarty konflikt. Ciekawe jest też to, że koniec końców nie poznajemy pełnego imienia dziewczynki: Toda to tylko jego fragment, bo w miejscu, do którego wyjeżdża, nie wymawia się litery „K”, więc pozostaje tylko skrócić zbyt trudny wyraz. Ale mógłby przecież pojawić się w tym pamiętniku, prawda? Wydaje się jednak, że wraz z wybuchem wojny dziewczynka bezpowrotnie straciła cząstkę siebie.

Na koniec muszę dodać, że jest to też książka zabawna, co może wydawać się niestosowne, ale świadczy o jej klasie. „Roześmiejmy się, żeby nie zapłakać” - pisał Blaise Cendrars, a ja przypominam sobie czytane ostatnio pasjami wspomnienia Anny Szyszko-Grzywacz, Polki z Wileńszczyzny, zesłanej do obozu pracy w Workucie w roku 1945. Szyszko-Grzywacz pisze, że owszem, więzienie na Łubiance było przerażające, wiedziała, że każdego dnia może zostać rozstrzelana, a wyjazd do gułagu będzie tą dobrą opcją - a jednak siedziała w celi z koleżankami, miały niecałe dwadzieścia lat i mnóstwo rzeczy je śmieszyło, chociaż wydawałoby się, że to niemożliwe.

„Kiedy tata zamienił się w krzak” - polecam na każdym poziomie, mądry tekst dla każdej grupy wiekowej, świetne ilustracje autorki, bardzo ładnie wydana.

Więcej recenzji znajdziesz na Empik Pasje w dziale Czytam