Kwarantanna Marii i jej rodziny przebiegała bez większych problemów. Dzieci przeszkadzały od rana do nocy, mąż co chwilę podjadał, a bohaterka opowieści Hałyny Kruk postanowiła obejrzeć wszystkie opery świata. Szósty dzień kwarantanny postawił jednak zasadniczą kwestię: ktoś musi wyjść na zewnątrz.

„Kogo gotowi są poświęcić, jeśli wszystko pójdzie wedle najgorszego scenariusza”?

„Ktokolwiek, tylko nie ja” to prozatorski debiut znanej polskim czytelnikom i czytelniczkom ukraińskiej poetki, Hałyny Kruk. Niejednorodna stylistycznie książka jest czymś na przecięciu powieści i zbioru opowiadań. Z jednej strony poznajemy kilkanaście bohaterek, których życia koncentrują się wokół utraty, tęsknoty czy traumatycznych momentów. Z drugiej - wszystkie one układają się w epicką nieomal opowieść o kobiecości. Kobiecości, dodajmy od razu, wypełnionej intymnością i erotyką. Pełnej miłości lub marzeń o niej. I doskonale napisanych scen erotycznych. Kobiecość jako bohaterka książki Kruk ukazuje nam się ze wszystkimi swoimi skomplikowanymi jako postać silna i pełna witalności. Kobiecość, która godzi się to, że miłość wydarza się „w przerwach między którą mija życie”.
 

Ktokolwiek tylko nie ja
 

Pełne cielesności

Teksty Kruk pełne są cielesności, jak w rozdziale „Soft/Hard”, którego bohaterka „naprawdę nie lubi, kiedy dotyka się jej pępka”. Najbardziej przeraża ją, że Marko „zastanie ją tam wczorajszą, zastanie tam zapach zmartwiałego naskórka, który się nie odmywa, bo od dzieciństwa boi się tam myć”. Bycie kobietą dla Marty oznacza ciało, którego się nie wstydzi, poza tą jedną szczeliną. I o szczelinach jest to opowieść - tych przejawach odmienności kobiecego ciała, które choć skrywane, decydują o nim. Piersiach, pępku, ciążowym brzuchu, napięciach skóry. Kruk w fantastyczny sposób łączy mikroopowieści z poetycką wizją świata.

Książka Hałyny Kruk otwiera nową serię Biura Literackiego, „Nowy europejski kanon literacki” i choć początkowo może budzić zdziwienie fakt, że wybrano do tego prozaiczkę-debiutantkę, to ukraińska pisarka swoim dziełem udowadnia niezwykłą dojrzałość pisarską, umiejętność obierania odmiennych perspektyw i - jak na poetkę przystało - poetyckie operowanie językiem.

Opowieść o pandemii

Do tego dochodzą humor i groteska, które z pewnością są nam potrzebne w tych czasach. Bo czyż nie bawi nas Maria, która w kolejnym dniu pandemii postanowiła uwierzyć już wszystkim? „I zmarłym, i zakażonym, i bezobjawowy, i tym, którzy wyzdrowieli”, lub „jako prawdziwa kibicka omal nie płakała”, gdy Ukrainę w statystyce krajów z największą liczbą zachorowań przeganiał Ekwador? Śmieszy, zwłaszcza że z pewnością przypomina nas samych. Jednak dla Kruk opowieść o pandemii nie jest tylko zabawną relacją z dziwnych czasów, ale opowieścią o kobiecości zderzonej z pandemonium i zamknięciem, trochę samotności w domowym tłumie.

W serii, jak pisze wydawnictwo, ukaże się 21 książek z 21 krajów. Bardzo jestem ciekaw jak finalnie ułoży się nowy kanon literacki Europy, zwłaszcza w czasach, gdy od kanonów i ich wyznaczania raczej się odchodzi. Za okładkę odpowiedzialna jest jedna z moich ulubionych rysowniczek, Gosia Herba, a książkę zilustrowała Walerija Poczenyk. Przekład: Bohdan Zadura.

Więcej artykułów znajdziesz na Empik Pasje w dziale Czytam.