Bardzo dawno nie zdarzyło mi się, żeby zarwać noc nad książką. Po pierwsze, mam 42 lata i za takie wybryki płacę już srogą cenę w postaci kompletnego braku sił życiowych w dniu kolejnym. Po drugie, mam 42 lata i przeczytałam w życiu tyle książek, że trudno mnie zaskoczyć, przywiązać do bohaterów czy zaciekawić akcją. Po trzecie, w tygodniu zmiany czasu każda godzina snu jest cenna. A jednak. Tak długo oszukiwałam się, że jeszcze tylko do końca strony! do końca rozdziału! Aż do finału pozostało zaledwie kilkadziesiąt stron i trudno było oczekiwać, że poczekają do następnego dnia.

 

Sarek skandynawski kryminał recenzja

 

A przecież Ulf Kvensler nie wymyślił w „Sarek” niczego porażająco oryginalnego: mamy nieco znudzoną sobą parę z klasy średniej, prawniczkę i nieco od niej starszego wykładowcę akademickiego. Ich związek zaczął się emocjonująco, jako flirt studentki z profesorem, przeszedł przez fazę tajnych randek, otwartego budowania wspólnego życia, zaręczyn - a potem wszystko oklapło.

Anna rozwija się zawodowo, szuka nowych wyzwań, Henrik bierze długi urlop i spędza go w mieszkaniu, przed telewizorem. Kolejnym punktem ich rutyny jest coroczny wyjazd na tygodniową wędrówkę w górach. Zawsze towarzyszy im Milena, przyjaciółka Anny.

 

Ulf Kvensler autor kryminału Sarek, autor foto: Thron Ullberg

Na zdjęciu: Ulf Kvensler autor kryminału „Sarek”.
Autor foto: Thron Ullberg/Salomonsson Agency

Ten czwarty

Wyprawa jest okazją do sprawdzenia swojej kondycji, oczyszczenia głowy, resetu w dzikiej przyrodzie. Tym razem Milena w ostatniej chwili zgłasza trudną do odrzucenia propozycję - chciałaby pojechać z nowym chłopakiem, pasjonatem sportów ekstremalnych. Anna i Henrik nie poznali jeszcze Jacoba i mają sporo wątpliwości - tydzień w ekipie funkcjonującej jak dobrze wyregulowany mechanizm, za sprawą obcej osoby może zamienić się w towarzyski koszmar. Jednak Milena po raz pierwszy od dawna ma partnera, w dodatku nigdy o nic nie prosiła. Czy wypada odmówić?

Na dworcu spotykają się więc w czwórkę. I chociaż trasa trekkingu od dawna jest zaplanowana, schroniska zarezerwowane, a siły rozłożone na zamiary, Jacob skutecznie namawia wszystkich na zmianę planów - zamiast stosunkowo dostępnych szlaków w dolinach proponuje Sarek, dziki park narodowy na lodowcu, usiany szczytami powyżej 1 800 metrów i pozbawiony w zasadzie infrastruktury turystycznej. Dlaczego wszyscy przystają na jego propozycję? Dobre pytanie. Pewną rolę odgrywa na pewno magnetyczna osobowość Jacoba. Ale w grę wchodzą też skomplikowane kwestie psychologiczne: każde z trójki przyjaciół z powodu pewnych doświadczeń z dzieciństwa/młodości za wszelką cenę unika konfliktów i jest gotowe poświęcić dużo dla zachowania dobrej atmosfery w grupie. Okaże się to bardzo kosztowną strategią.

 

Sarek
Sarek
4.5/5
34,05 zł
Megacena
  

Lęk przed zagubieniem w dziczy

„Sarek” sprawdza się znakomicie na wielu poziomach. Przede wszystkim Kvensler, który debiutuje tym kryminałem, jest świetnym pisarzem i potrafi znakomicie budować napięcie, nie dając czytającym chwili wytchnienia. Co się dzieje w związku Anny i Henrika? Czy Anna rzeczywiście widziała wcześniej Jacoba na sali sądowej? Dlaczego nowy chłopak Mileny tak bardzo naciska na coraz trudniejsze podejścia mimo oporu grupy i wyraźnych różnic w poziomie fizycznej sprawności?

Autor wykorzystuje też doskonale pierwotny lęk przed zagubieniem się w dziczy (tak jak zrobił to wcześniej słowacki pisarz Josef Karika w horrorze „Szczelina”, przekład: Joanna Betlej) - zakodowany głęboko w podświadomości jest jednocześnie podsycany naszymi mieszczuchowatymi przyzwyczajeniami. Umówmy się, nikt z nas nie myśli na co dzień o tym, że może umrzeć z głodu lub zimna. Tymczasem dla uczestników wyprawy taka sytuacja robi się nagle przerażająco realna. Wystarczy, że plecak wpadnie do strumienia, żeby przemokły zapasowe ubrania. Niedopełniona butla gazowa wyczerpuje się zbyt szybko i nie będzie już gorących napojów (a i liofilizowane jedzenie staje się bezużyteczne). Zawieruszenie mapy w terenie bez szlaków i bez zasięgu dla telefonów komórkowych może kosztować życie. I nawet najlepsza kondycja nie pomoże w przypadku hipotermii, lęku wysokości i psychicznego dołka.

 

  

Ukryty czar szwedzkich pociągów

Dla czytelniczki z bałaganiarskiej słowiańszczyzny jest też w powieści Kvenslera pewien szczególny urok. Bohaterowie jadą w góry pociągiem. Miałam ostatnio okazję podróżować ekspresem relacji Gdynia-Zakopane na odcinku Warszawa-Kraków i nie bardzo mam ochotę wracać wspomnieniami do tych trzech godzin - grunt, że udało mi się jakoś odkleić od siedzenia i przecisnąć do wyjścia na stacji docelowej (gdyż pociąg objęty całkowitą rezerwacją miejsc oznacza w języku PKP tylko tyle, że możesz nadal jechać bez miejscówki, tarasując korytarz).

Oczywiście wyobrażałam sobie, że kolej szwedzka musi reprezentować nieco wyższy poziom, ale że Anna i Henrik pojadą w wagonie sypialnym pierwszej klasy z własnym prysznicem i toaletą w przedziale? Nie. Tego mój umysł nie obejmuje (podobnie jak faktu, że stać ich na niekończące się sesje przekąskowo-alkoholowe w wagonie restauracyjnym). Przypomniała mi się od razu seria Millenium i tom drugi, w którym Lisbeth Salander decyduje, że ma dość mieszkania jak zwierzę w pięćdziesięciometrowym mieszkaniu, po czym inwestuje w bardziej odpowiednią dla jednej osoby przestrzeń życiową.

Podsumowując: bardzo godziwa rozrywka, odpowiednik wciągnięcia całego sezonu serialu na raz - tyle że dla osób beznadziejnie zakochanych w literach.

Przekład: Emilia Fabisiak

Wiecej recenzji znajdziecie w cyklu Książka tygodnia w pasji Czytam.