Marcin Olgierd: Jesteś nazywana mistrzynią thrillerów psychologicznych. Czy od razu wiedziałaś, że jest to gatunek, w którym sprawdzisz się najlepiej, czy może droga do wybrania go była kręta i musiał minąć jakiś czas, byś stwierdziła: „tak, thriller psychologiczny będzie strzałem w dziesiątkę!”?

  • Alicja Sinicka: Kiedy zaczynałam pisać książki, miałam sceptyczne podejście do thrillerów. Thriller kojarzył mi się z  murami ociekającymi krwią i mordercami biegającymi za ofiarami z siekierą w dłoni. Dopiero po moim debiucie w 2017 roku odkryłam czym właściwie jest thriller psychologiczny. Przeczytałam „Dziewczynę z pociągu”, „Zaginioną dziewczynę”, „Lokatorkę” i zakochałam się w tym gatunku. W tych niedopowiedzeniach, zaniepokojonych spojrzeniach i mrocznych tajemnicach o człowieku, które odkrywamy razem z bohaterami. Postanowiłam, że spróbuję coś napisać w tym gatunku. Pamiętam ten czas, gdy pisałam i jednocześnie uczyłam się, odkrywałam w sobie nowy potencjał. Wydawał się być wtedy taki nieokrzesany, myśli uciekały w wielu kierunkach, często zbyt mrocznych, musiałam to wypośrodkować. Jednocześnie powoli utwierdzałam się w przekonaniu, że thriller psychologiczny to najbliższa mi forma wyrazu. Krótkie akapity, dwuznaczne sceny, dialogi pełne emocji, ale i niedopowiedzeń. Lubię w ten sposób tworzyć. Dziś wiem, że to moja ulubiona przestrzeń twórcza.

„Uśpiona”, Twoja poprzednia książka, okazała się wielkim sukcesem. Książka zachwyciła czytelników i czytelniczki. Audiobook był nominowany do Bestsellerów Empiku. To chyba doskonałe potwierdzenie, że Twoje historie ciekawią, poruszają i wciągają bez reszty.

  • To był dla mnie wielki zaszczyt, cieszę się, że historia, w której zostawiłam kawał duszy została tak pięknie przyjęta przez czytelników. Bardzo się starałam pisząc „Uśpioną”. Od wielu lat chciałam opisać narkolepsję. Ta choroba fascynowała mnie nawet wtedy, gdy jeszcze nie byłam pisarką. Dobrze było dać temu wyraz. Cieszę się też, że przedstawiłam ją w ujęciu thrillerowym. Myślę, że dzięki temu wydobyłam z tej inspiracji jeszcze więcej. Ludzie mogli naprawdę poczuć jak żyje się z tą chorobą, dzięki sytuacjom zagrożenia, które z reguły zapadają w pamięć najbardziej.

„Florystki” to Twoja najnowsza książka. Skąd pomysł, by to właśnie kwiaciarnia stała się miejscem tak istotnym dla fabuły? Dlaczego to właśnie ten zawód stał się inspiracją?

  • Kiedyś weszłam do pewnej kwiaciarni i zobaczyłam florystkę, która w wielkim skupieniu tworzyła kosz z kwiatami. Miałam wrażenie, że patrzę na artystkę tworzącą dzieło sztuki. Od razu poczułam to „coś”. Pisałam wtedy „Uśpioną”. Pomyślałam, że kolejna książka będzie miała motyw kwiatowy. We „Florystkach” jest taka scena, w której Weronika z „Uśpionej” wchodzi do kwiaciarni. Myślę, że to jakiś ślad po tym wydarzeniu z mojego życia.

 

Florystki Alicja Sinicka

 

Gdy rozpoczynałaś pracę nad „Florystkami”, najpierw stworzyłaś warstwę obyczajową, czy to, co w thrillerze jest najistotniejsze, czyli tajemnicę, zagadkę, element mającym wywołać niepokój, emocje?

  • Najpierw była ostatnia scena, bardzo mocna, w której prawda wypływa na powierzchnię. Jedna z bohaterek siedzi w trawie i mierzy się z nią. Potem dobudowałam do tego fabułę. Z reguły zaczynam pisanie od sceny kluczowej, od katastrofy. Na samą myśl o niej zawsze czuję przyjemne mrowienie na klatce piersiowej, to taki stan, w którym wiesz, że ten finał ma sens i warto o niego walczyć. Jest jak marzenie, które spełniam opisując całą historię, a to nie jest takie proste, bo fabuła często jest jeszcze bardziej wymagająca i bezwzględna niż prawdziwe życie. To ciężka droga, ale podążam nią za każdym razem.

Tytułowe florystki to Helena i Sonia, przyjaciółki. Każda z nich jest absolutnie inna od tej drugiej. Helena jest wyważona, nawet wycofana, natomiast Sonia jest spontaniczna, otwarta, może nawet nieco nierozważna. Stanowią dla siebie totalną przeciwwagę. Od razu wiedziałaś, która z nich ma wpaść w kłopoty i dlaczego?

  • Stworzyłam je na zasadzie kontrastu i przyszło mi to bardzo naturalnie. Z reguły tak się dobieramy z przyjaciółmi, z partnerami. Woda i ogień, światło i mrok. W moim odczuciu Sonia była ogniem, Helena  wodą o bardziej wycofanym usposobieniu. Uzupełniały się, wspierały, ale wibrowało między nimi też mnóstwo napięć i niedopowiedzeń.

Oprócz Heleny i Soni bardzo ważną postacią jest Dorian, mąż Heleny. Narracja prowadzona z jego perspektywy jest dla czytelniczek i czytelników odświeżająca – jest postacią wieloznaczną, wielowymiarową.

  • Mąż Heleny z jednej strony jest porządnym facetem, nauczycielem z liceum, dobrym kolegą i sąsiadem, z drugiej szybko dowiadujemy się, że też ma swoje demony , przez które jego małżeństwo z Heleną wcale nie jest idealne. Zaszczepiłam mu dużo odwagi i otwartości na świat, chciałam, żeby też stanowił pewien kontrast dla Heleny. Mam nadzieję, że czytelnicy to dostrzegą.
     

Alicja Sinicka
Alicja Sinicka / fot. Wojtek Biały / materiały promocyjne wydawnictwa
 

Myślisz, że życie z tajemnicą naprawdę może naznaczyć człowieka tak, jak naznaczyło Helenę? Czy można się odciąć od niej, czy jednak świadomie lub nie zawsze ma się ją z tyłu głowy?

  • Wszystko zależy od tego jaka to będzie tajemnica i jaką naturę będzie miał człowiek. Niektórym bohaterom szczerze współczułam ich sekretów. Każdy z nich nosił w sercu coś, czym nie chciał się dzielić z innymi. Myślę, że każdy z nas nosi w sobie jakąś prawdę, o której głośno nie mówi. Podejrzewam, że w przypadku niektórych ludzi to mogą być przerażające sprawy, które dają o sobie znać na okrągło. „Nie ma dnia, żebym o tym nie myślał” - to hasło jest bardzo znane. Są jednak też ludzie, którzy potrafią się odciąć od swoich wstydliwych sekretów. Żyć bez cienia skruchy, czy choćby refleksji.

„Uśpiona” to książka klaustrofobiczna, „duszna”, mieszkanie było całą scenerią. Bohaterowie „Florystek” jeżdżą w góry, do Wrocławia, podróżują. Potrzebowałaś metaforycznej przestrzeni w swojej twórczości, w tej książce?

  • Ja mówię, że „Florystki to thriller dynamiczny, a „Uśpiona” to thriller refleksyjny. Tak myślę o tych książkach. Są zupełnie inne, potrzebowałam powietrza, kiedy wyszłam mentalnie z „Uśpionej”. Stąd te podróże, góry, ciągła akcja i ruch.

Piszesz już kolejną książkę? Czego możemy się spodziewać?

Mam nadzieję, że będzie to podróż na Mazury. Motyw Oławy jednak też będzie silny. Tajemnice, niedopowiedzenia i rozmowy pełne wzajemnych podejrzeń. Zakończenie w głowie już jest, teraz trzeba o nie zawalczyć.

Więcej artykułów i wywiadów znajdziesz na Empik Pasje w dziale Czytam

Zdjęcia w tekście: fot. Wojtek Biały / materiały promocyjne wydawnictwa