Rodzina Addamsów (z odwołaniem do wersji z lat 90. i w ogóle korzeni tytułu)

Zdecydowanie najbardziej znana „koszmarna” rodzina świata. Nie wszyscy pamiętają jednak, iż „Rodzina Addamsów” ma swoje korzenie w… komiksie z lat 30. Postaci stworzone przez Charlesa Addamsa (który „wypożyczył” im swoje nazwisko) były satyrą na XX-wieczną arystokratyczną rodzinę: bogatą, lubującą się we własnych dziwactwach i zwyczajach, które „zwykłych” śmiertelników przyprawiały o gęsią skórkę. Mocno przerysowaną, mroczną rodzinę najpierw uczynił bohaterami serii ponad 150 jednopanelowych komiksów, które publikowane były w „The New Yorkerze”; zaś w 1938 roku przeniósł akcję do pełnowymiarowych zeszytów. W 1964 stacja ABC wyemitowała pierwszy odcinek aktorskiego serialu o rodzinie Addamsów, w 1977 roku miał premierę pełnometrażowy film, zaś trzy lata wcześniej - serial animowany. „Rodzina Addamsów”, którą współczesne pokolenie zna najbardziej, to jednak ta z Anjeliką Houston w roli Mortici, Raulem Julią w roli Gomeza oraz Christiną Ricci jako Wednesday i która pojawiła się w dwóch filmach kinowych. W tym samym czasie powstała też kreskówka, którą bez wątpienia świetnie znają obecni trzydziesto-kilkulatkowie. Teraz „Rodzina Addamsów” powraca w kolejnej odsłonie - tym razem jako animacja stworzona techniką 3D i z dubbingiem w wykonaniu m.in. Charlize Theron (Morticia), Chloë Grace Moretz (Wednesday), Finna Wolfharda (Pugsley) oraz… Snoop Dogga, który użyczył głosu Wujkowi Ktoś (Uncle Itt).

 

Czarownica” i „Czarownica 2”, czyli o wiedźmach nieco inaczej

Angelina Jolie wyznała, iż w pracach nad „Czarownicą”, czyli pełnometrażową, mroczną wersją „Śpiącej Królewny” pomagały jej własne dzieci. „Bałam się, że wypadnę zdecydowanie gorzej, niż oryginał. Animacja pierwszej Czarownicy zrobiona była idealnie, miała świetny głos i była świetnie narysowana” - mówiła w wywiadzie z magazynem „Collider”. „Ćwiczyłam więc przed moimi dziećmi, a kiedy udało mi się wydobyć z nich pierwszy śmiech, to wiedziałam, że jestem na dobrej drodze. No, mówiąc szczerze, śmiały się, płakały i chowały po kątach”. I reakcji dzieci Angeliny nie ma się co dziwić: stworzona przez nią Czarownica (podobnie jak świat, w którym rozgrywa się fabuła) jest prawdziwie mroczna, tajemnicza i bezwzględna, jednak niepozbawiona uczuć czy sentymentu. To właśnie one sprawiają powoli, że zaczyna interesować się losem młodej księżniczki Aurory, na którą, w związku ze zdradą władcy sąsiadującego królestwa, Króla Henryka, rzuca najsłynniejszą chyba w światowej literaturze klątwę. Warto w tym momencie wspomnieć, iż produkcja Disneya z 2014 jest luźno oparta na oryginalnej baśni o Śpiącej Królewnie, znanej już od połowy XIV wieku. Stąd też bardzo odmienna rola samej Czarownicy, która nie tylko nawiązuje więź z Aurorą, ale także staje się jej bardzo bliska i strzeże jej bezpieczeństwa. „Czarownica 2”, która trafiła do kin w ubiegłym tygodniu, kontynuuje mroczną, przygodową, a momentami nawet komediową opowieść o tej właśnie więzi.

 

„Zdychaj, tatulku”, czyli czarna komedia o „najgorszym ojcu świata”

Andrei (Vitaliy Khaev), detektyw z Petersburga i niezbyt zaangażowany ojciec, pewnej nocy zastaje na swoim progu młodego człowieka uzbrojonego w młotek. Jak się okazuje, to dopiero początek osobliwych wizyt - w jego mieszkaniu tej nocy zjawiają się też urażona córka-niespełniona aktorka oraz oszukany przez niego policjant. Wszyscy, oczywiście, mają z Andreiem jakieś zatargi oraz powód, aby zrobić mu krzywdę. Młody rosyjski reżyser, Kirill Sokolov, w „Zdychaj, tatulku” sięga po całą baterię sprawdzonych już w światowym kinie zabiegów: przerysowaną przemoc, „teledyskowy” montaż oraz przepełnione wulgaryzmami dialogi. Można doszukiwać się tutaj inspiracji Quentinem Tarantino czy Dannym Boylem, a w połączeniu z rosyjską kulturą – wyszła nam mieszanka wybuchowa.

 

 „Hotel Transylvania”, czyli o Draculi raz jeszcze

Jedna z najlepszych animacji ostatnich lat, która w tym roku doczekała się trzeciej już części. To bez wątpienia rozrywka dla całej rodziny, ale jak można się domyślić, rodzice śmiać będą się z czego innego niż dzieci. Mamy więc chwyty typowo slapstikowe, ale i sporo odwołań do popkultury czy historii. Fabuła pierwszej części nie jest zbyt skomplikowana, ale z pewnością wdzięczna: oto hrabia Dracula (w oryginale dubbinguje go Adam Sandler), właściciel pięciogwiazdkowego hotelu dla potworów, zaprasza do swojego przybytku tłum gości z okazji 118. urodzin swojej córki Mavis (Selena Gomez). Niespodziewanie na imprezie pojawia się 21-letni Jonathan (Andy Samberg), śmiertelnik, w którym Mavis szybko się zakochuje, oczywiście ku przerażeniu ojca. Dracula, z pomocą rodziny i przyjaciół - m.in. wilkołaka Wayne’a (Steve Buscemi), sfrustrowanego ojca sporego stada szczeniaków, niewidzialnego Griffina (David Spade) oraz Murraya, wygadanej mumii (Cee Lo Green) - próbuje zapobiec rozwojowi uczucia. Formuła spodobała się tak bardzo, że w 2015 roku do kin trafił „Hotel Transylwania 2”, zaś trzy lata później - następna jego część. Wiadomo już także, iż powstanie czwarta odsłona przygód hrabiego Draculi, jego córki Mavis i zięcia-człowieka

 

Koralina i tajemnicze drzwi”, czyli o rodzinie i jej nieco przerażającej, alternatywnej wersji

Ekranizacja powieści Neila Gaimana, znajdującej się na pograniczu fantastyki i horroru, z nieco przerażającą animacją. Tytułowa bohaterka, Koralina, ma 11 lat i przeprowadza się z rodzicami do wielkiego, wiktoriańskiego domu, w którym okropnie się nudzi. Ojciec poleca jej więc policzenie wszystkich okien i drzwi, co kończy się odkryciem: jedne z drzwi prowadzą do alternatywnej rzeczywistości. Żyją w niej rodzice i sąsiedzi Koraliny, którzy wyglądają i zachowują się tak samo, jednak zamiast oczu mają guziki. Dziewczynka, początkowo zafascynowana nowym światem, po jakimś czasie chce wrócić do „prawdziwej” rodziny, co jednak okazuje się problematyczne… „Koralina” nominowana była do Oscara i Złotego Globu w kategorii najlepszego filmu animowanego.

 

„Mroczne cienie”

Kolejny efekt współpracy Tima Burtona z jednym z jego ulubionym aktorem, czyli Johnnym Deppem. I chociaż „Mroczne cienie” nie będą raczej zaliczone do najwybitniejszych dzieł współczesnej kinematografii, to potencjału tragikomicznego nie można im odmówić. Głównym bohaterem jest Barnabus Collins, zuchwały arystokrata, zamieniony w wampira w drugiej połowie XVIII wieku (w tej roli oczywiście Depp). Wybudzony po 200 latach zastaje swój majątek niemalże w runie, zamieszkały przez ekscentryczną praprawnuczkę Elizabeth (Michelle Pfeiffer), jej zbuntowaną nastoletnią córkę Carolyn (Chloë Grace Moretz) oraz psychiatrę, doktor Julię (Helena Bonham Carter). Pojawia się także jego dawna miłość, czarownica Angelique (Eva Green), której złamał serce i która zaklęła go w wampira. Jak to u Burtona, mamy więc osobliwą fabułę, zwroty akcji, czarny humor, melancholijny klimat i dużo efektów specjalnych.