Czasem najprostszy pomysł okazuje się najlepszy. Na taki wpadł autor niepozornych książeczek, z których właśnie druga ukazuje się w Polsce (trzecia wydana została niedawno w Japonii). Ile razy zadawaliśmy sobie pytanie, co by było, gdybyśmy mieli szansę na chwilę cofnąć się w czasie? Z kim byśmy porozmawiali? Jaką zadawnioną ranę czy niezamkniętą sprawę chcielibyśmy uporządkować? I co by nam to dało? Z tego pragnienia japoński pisarz, dramaturg i scenarzysta Toshikazu Kawaguchi zbudował wciągającą opowieść. W 2015 roku jego sztuka pt. „Zanim wystygnie kawa”, wygrała główną nagrodę na Suginami Drama Festival. A gdy na angielski przełożył ją Geoffrey Trousselot, książka stała się wydawanym za granicą fenomenem. W 2018 roku na jej podstawie powstał film „Cafe Funiculi Funicula”, a w 2021 ogłoszono, że nakręcony zostanie serial telewizyjny.

Po debiutanckiej „Zanim wystygnie kawa”, pojawiła się u nas część druga „Zanim wystygnie kawa. Opowieści z kawiarni”. Powtarza ona formułę i układ: cała sceneria i fabuła ogranicza się – trochę jak na teatralnej scenie – do wnętrza tytułowej kawiarni. W pierwszej książce mogliśmy poznać historie czterech kobiet, ich motywację do ryzykownego kroku w przeszłość; w drugiej z kolei swoje losy opowiada nam czterech mężczyzn, którzy choć na chwilę chcą cofnąć czas.
 

Opowieści z kawiarni recenzja książki
 

Zimna kawa

Dla tych, którym nie wpadła dotąd w ręce niepozorna książeczka Kawaguchiego kilka słów wprowadzenia. Otóż w kawiarni o nazwie Funiculi Funicula można przenosić się w czasie. I to zarówno w przeszłość, jak i w przyszłość, choć ta druga opcja jest mniej popularna. Jak to można zrobić? Wystarczy usiąść na konkretnym krześle i niczym motorniczego kolejki, poprosić kelnerkę Kazu, by przeniosła nas do konkretnego momentu w przeszłości. Ale są warunki brzegowe. Możemy się przenieść w przeszłość ale spotkanie musi nastąpić w kawiarni, co oznacza, że możemy spotkać się tylko z tą osobą, z którą kiedyś już w Funiculi byliśmy. Co więcej, podczas wizyty nie można podnieść się z krzesła, bo wówczas od razu wracamy do teraźniejszości. W dodatku czas naszej obecności trwa dopóki nie wystygnie kawa, którą mamy przed sobą. I musimy ją wypić, zanim wystygnie. Jeśli tego nie zrobimy, wrócimy jako duch.

To ta mało ekscytująca część w całej przygodzie. Zwłaszcza, że definicja „zimnej kawy” jest dość niejasna, podobnie jak sam proces przenoszenia się w przeszłość. Wiadomo, że do tego potrzebna jest filiżanka gorącej kawy, którą musi nalać nam kelnerka Kazu. A, i jeszcze jedno. Na „gorącym” krześle, z którego możemy podróżować w czasie zwykle siedzi duch. Nie żartuję. Kobieta-duch, która niemal ku przestrodze przesiaduje w kawiarni, tylko raz dziennie opuszcza swoje stanowisko i udaje się do toalety. Wtedy można wskoczyć na jej podróżne krzesło. Natomiast ostatnia zasada wydaje się naprawdę okrutna: cokolwiek zrobimy w przeszłości, nie zmieni to teraźniejszości. Brzmi to wszystko bardzo dziwnie? Cóż, witajcie w bajce Kawaguchiego!

 

Natomiast, jakkolwiek cały ten pomysł wydaje się nam naciągany, to jednak Kawaguchi realizuje nasze marzenie o podróży w czasie, by naprawić rzeczy, które zepsuliśmy albo by jeszcze raz zobaczyć, czy usłyszeć głos kogoś, kogo z nami nie ma. Jeden z bohaterów „Zanim wystygnie kawa. Opowieści z kawiarni”, emerytowany detektyw, chce cofnąć się o 30 lat, by wręczyć nieobecnej już w jego życiu żonie prezent urodzinowy, o którym zapomniał wtedy, kiedy praca wydawała mu się najważniejsza. Syn, który zamiast rozwijać karierę ceramika, popadł w długi i nie miał pieniędzy by przyjechać na pogrzeb niewidzianej od lat matki, postanawia się z nią spotkać, by jeszcze raz ją zobaczyć i zapewnić, że radzi sobie w życiu. Tylko jedna osoba przenosi się w przyszłość – mężczyzna, który dowiedział się, że zostało mu pół roku życia, chce upewnić się, że jego narzeczona jest szczęśliwa w innym związku.

O to zresztą chodzi bohaterom Kawaguchiego – chcą szczęścia i spokoju dla swoich bliskich, ale w rezultacie dzięki spotkaniom przy kawiarnianym stoliku, odnajdują drogę do własnego spokoju i dają sobie przyzwolenie na bycie szczęśliwym.
 

Zanim wystygnie kawa recenzja
 

Nasza perspektywa

Można zżymać się na mocno uproszczoną fabułę czy zdania typu „Po każdej zimie przychodzi wiosna”, natomiast klucz tych opowieści o zwykłych ludziach tkwi w najbardziej okrutnej regule – tej, która mówi, że nie można zmienić teraźniejszości. Bo jeśli decydujemy się na podróż w przeszłość, choć nic ona nie zmieni, to dla kogo to robimy? Brzmi to trochę jak z książki o terapii, ale też jest bardzo prawdziwe. Przekaz tkwi na przykład w słowach Yukiego, tego, który nie przyjechał na pogrzeb matki: „Świat się nie zmienił, to ja się zmieniłem”.

To nie teraźniejszość ma się zmienić, tylko nasze nastawienie, nasza perspektywa wobec nieuchronnych faktów czy wspomnień. I, jak przyznaje Kawaguchi, czasem właśnie to najtrudniej zaakceptować, ale choć losu nie zmienimy, decyzja o tym, jak go przyjmiemy jest w naszych rękach. Miłej lektury.

Więcej recenzji znajdziecie na Empik Pasje w dziale Czytam

Zdjęcie okładkowe: tło: shutterstock.com

A już 20 maja zapraszamy na spotkanie online z Toshikazu Kawaguchim w ramach tegorocznych Targów Książki. Rozmowę poprowadzi Justyna Dżbik-Kluge. W trakcie wydarzenia możliwe będzie zadawanie pytań w komentarzach pod streamingiem. Transmisja ze spotkania będzie dostępna na facebookowym fanpejdżu Empiku. Więcej informacji znajdziesz klikając w grafikę poniżej!
 

Toshikazu Kawaguchi spotkanie onlin