Najsłynniejsi francuscy aktorzy
-
Omar Sy
Człowiek o potężnym uśmiechu
Ten uśmiech, ta postura! Omar Sy nie od razu zawojował świat, ale na szczęście w końcu się udało. Złoty Glob za rolę w serialu „Lupin”, Cezar za przełomowych (dla niego) „Nietykalnych” - dostał go w 2012 roku jako pierwszy czarnoskóry aktor! A warto dodać, że los nie był po jego stronie - syn sprzątaczki pochodzenia mauretańskiego i robotnika z Senegalu? I ktoś mówi, że w dzisiejszym świecie niewiele można osiągnąć bez znajomości?
Omar Sy/Shutterstock
Zaczynał jako komik. Nie dziwię się, bo kiedy się śmieje, wokół aż huczy i nie sposób się nie przyłączyć. Zagrał wiele małych ról w niewiele znaczących filmach, aż trafili się „Nietykalni” i… świat oszalał. Potem był „X-Men”, „Ugotowany”, „Jutro będziemy szczęśliwi”.
Z ciekawostek - Omar Sy ma żonę i piątkę dzieci!
-
Jamel Debbouze
Pan uroczy
Jak go nie kochać? Chyba się nie da i nie tylko ja tak uważam, skoro Jamel jest najbardziej popularnym i najlepiej zarabiającym francuskim komikiem. Podobnie jak Omar Sy tak i Jamel Debbouze pochodzi z Trappes pod Paryżem (to tam kiedyś wybuchły ostre zamieszki wśród imigrantów, a na ulicach podpalano samochody) z rodziny marokańskich emigrantów. W wypadku w wieku 13 lat (zderzenie z pociągiem) stracił władzę w prawej ręce, ale nie przeszkodziło mu to zrobić kariery.
Jamel Debbouze/Shutterstock
A Jamel Debbouze zaczynał jeszcze jako nastolatek! Świetny w kultowej „Amelii”, doskonały jako Numerabilis w „Asteriksie i Obeliksie” czy jako „Pan Zabawka”. Ma wdzięk, charyzmę i talent. A w dodatku jest uroczy.
-
Jean Paul Belmondo
Och, sexy!
Jak kobiety się w nim kochały! Nie do wytrzymania! Charyzmę, styl, poczucie humoru, i ten uśmiech! „Francuski James Dean” - bo przecież każdy musi najpierw być jak ktoś inny, zanim zacznie móc być sobą.
„Do utraty tchu”, film Jeana-Luca Godarda nakręcony właściwie bez scenariusza i w większości improwizowany na planie, wyniósł go na szczyt, a sam obraz stał się manifestem francuskiej Nowej Fali. I nagle wszyscy mieli dla Belmondo jakąś rolę, a każda dziewczyna miała dla niego wolny czas. A on? Skwapliwie z tego korzystał. Był zabawny, uwodzicielski, prężył muskuły, a w dodatku - był w tym wszystkim szczery. I właśnie to pokochali w nim ludzie. Tę prawdę, nawet jeśli była czasem mocno szalona.
Po śmierci Jeana Paula Belmondo w 2021 roku fani składali kwiaty przy jego portrecie/Shutterstock
Próba opanowania amerykańskiego rynku się nie powiodła - bondowskie „Casino Royale” z 1967 roku okazało się porażką. Ale Europa była w stanie mu to wynagrodzić. Na planie „Bądź piękna i milcz” poznał Alaina Delona, zagrali potem jeszcze kilkakrotnie razem. Połączyła ich słabość do pięknych kobiet i zabawy.
W wieku 30 lat wydał autobiografię „25 filmów w 30 lat”, choć przed kamerą stawał dopiero od 6, ale Cezara zdobył w 1989 roku za rolę w „Podróż rozpieszczonego dziecka” Claude’a Leloucha. W 2011 odebrał honorową Złotą Palmę na festiwalu w Cannes, a 5 lat później - Złotego Lwa za całokształt na Festiwalu w Wenecji.
W dzieciństwie chciał być clownem, kochał boks, piłkę nożną i kolarstwo. I nie przepadał za szkołą, co się wielkim gwiazdom często zdarza.
-
Alain Delon
Zimny drań
Kolejny „Francuski James Dean”, zaraz po Belmondzie. Może dlatego tak się lubili? Zagrali razem w „Dziewczynie dla dwóch” z Vanessą Paradis, w „Sławnych miłościach”, „Czy Paryż płonie”, „Borsalino”.
Alain Delon/Shutterstock
Alain Delon miał szczęście - grał u naprawdę świetnych reżyserów: Michelangelo Antonioniego („Zaćmienie”), Luchino Viscontiego („Rocco i jego bracia”, „Lampart”), Jeana-Pierre’a Melville’a („W kręgu zła”, „Samuraj”, „Glina”). Podobnie jak Belmondo był twarzą francuskiej Nowej Fali. I podobnie jak on miał słabość do kobiet, a one za nim szalały.
Romy Schneider zerwała dla niego z rodziną i wyjechała za nim do Paryża, gdzie grali razem w spektaklu „Szkoda, że jest dziwką” w reżyserii Viscontiego. Ale romansował też z Brigitte Bardot, Nico, Anne Parillaud. Żonaty był dwa razy (z aktorką Nathalie Canovas - Delon i modelką i dziennikarką Rosalie van Breemen), raczej krótko.
-
Jean Reno
Leon mistrz
Żadnej pracy się nie boi. Kiedyś prowadził biuro turystyczne i sklep spożywczy. Ale w aktorstwie poszło mu lepiej. Popularność zawdzięcza oczywiście Lucowi Bessonowi i jego filmom „Leon Zawodowiec”, „Nikita”, czy „Wielki błękit”. Potem byli hitowi „Goście, goście”, przebój francuskiego box office’u, nominacja do Cezara, dwie kolejne części, jak również amerykański remake filmu – „Goście w Ameryce”, gdzie również zatrudniono Jeana.
Jean Reno/Shutterstock
Krytycy wielokrotnie wyśmiewali jego udział w innych amerykańskich filmach (w „Godzilli”, czy „Kodzie Da Vinci”), te jednak cieszyły się ogromnym powodzeniem u widzów i zazwyczaj zarabiały setki miliony dolarów. Jean Reno ma słabość do naszego kraju - jego obydwie żony, poprzednia, Nathalie Dyszkiewicz i obecna, Zofia Borucka, są z pochodzenia Polkami.
-
Louis De Funes
Najśmieszniejszy człowiek na świecie
Można nie lubić komedii i komików, ale Louisa nie lubić się nie da - jego filmy przyciągnęły do kin ponad 270 milionów widzów, chociaż styl jego gry od początku był mocno przesadzony - za dużo tam było dzikich min, gestykulacji, okrzyków, podskoków, biegania. A jednak ludzie go kochali. „Żandarm z Saint Tropez”, „Fantomas”, „Gamoń”, „Skrzydełko czy nóżka” - filmy z nim rozjaśniały również polski szarobury PRL.
Zabawne, bo ten śmieszny Louis De Funes wywodzi się z rodziny arystokratycznej, zubożałej, ale jednak dumnej. Ponoć inspiracją Louisa do pracy aktorskiej była jego matka - choleryczką, której nastroje, od śmiechu po złość, zmieniały się wiele razy dziennie.
Już w szkole przedrzeźniał nauczycieli, był nieposłuszny i nie mógł usiedzieć w miejscu. Ale w dorosłym, prywatnym życiu, przeciwnie do ról, które grał, był ponoć cichy, spokojny i nieśmiały. Czas po pracy lubił spędzać w domu, z rodziną. Mieszkał w zamku w Clermont, miał wspaniały ogród i sad, których najchętniej doglądał sam. Uwielbiał róże, wyhodował nawet taką o pomarańczowych płatkach, którą nazwano jego imieniem, a podcinać krzewy uczył się od ogrodników Wersalu. Może to, co miało w nim wybuchnąć, wybuchało na ekranie?
Louis de Funes wyhodował własną odmianę róży. Nazwano ją jego imieniem/Shutterstock
-
Vincent Cassel
Piękny, mroczny, zły
Mąż i wieloletni partner Moniki Bellucci (17 lat razem!). Syn aktora, Jeana Pierre’a Cassela i dziennikarki Sabine Litique. Oczywiście ojciec nie chciał, żeby został aktorem, ale na szczęście nie udało mu się zniechęcić zdolnego i pięknego syna.
Vincent Cassel/Shutterstock
Vincent Cassel zagrał twardziela w „Mulatce” i „Nienawiści” Kassovitza i na wiele lat tak mu już zostało. Twardy, zimny, niedostępny. Ale też niezwykle pociągający. Z żoną Monicą pojawili się razem w mrocznym „Apartamencie”, „Dobermanie” i kontrowersyjnym „Nieodwracalnym” Gaspara Noe. Udało mu się przeskoczyć do Hollywood – „Oceans Twelve: Dogrywka”, „Czarny łabędź” u boku Natalie Portman, głośny serial „Westworld”.
Niestety, związek z Monicą się rozpadł. Ale wspomnienia najpiękniejszej francuskiej pary - pozostały.
-
Daniel Auteuil
Aktor śpiewający
„Francuski Al Pacino”? Porównywany do Roberta De Niro? Nie wiem, czy takie stwierdzenia sprawiają mu przyjemność, bo Daniel Auteuil stworzył swoją własną jakość. Przyszedł na świat w Algierii, bo jego rodzice, śpiewacy operowi, akurat odbywali tam tournee. Daniel na początku też chciał zostać śpiewakiem, ale… zabrakło mu do tego głosu.
Żeby jednak talent sceniczny ostatecznie się nie zmarnował, postanowił, że przerzuci się na aktorstwo. I proszę, wyszło wspaniale, choć na początku, żeby utrzymać się z aktorskiej gaży, dorabiał również w sklepie.
Daniel Auteuil/Shutterstock
Nagród nazbierał co niemiara! Złota palma w Cannes za rolę w „Ósmym dniu”, Bafta za „Jean de Florette”, Cezar za „Dziewczynę na moście”, nagroda Europejskiej Akademii Filmowej za „Ukryte” i „Serce jak lód”... Wielokrotnie grywał u boku Emmanuelle Beart („Ukryte uczucia”, „Manon u źródeł”, „Serce jak lód”), aż się w niej zakochał. Pobrali się, ale uczucie szybko minęło. Córka Nelly - została. Daniel był jeszcze dwukrotnie żonaty. Próbował swoich sił jako scenarzysta i reżyser, ale to w aktorstwie naprawdę pokazuje, co potrafi.
-
Guillaume Canet
Wszechstronnie uzdolniony
Występował w cyrku, chciał być dżokejem. Ale niestety, od ukochanego zawodu odsunęła go kontuzja. Został więc aktorem, ale że to mu nie wystarczało, również scenarzystą i reżyserem. Potrafi łączyć te wszystkie role, jak chociażby przy okazji najnowszego „Asteriksa i Obeliksa: Imperium smoka”, gdzie gra Asteriksa właśnie - rolę, którą sobie napisał i wyreżyserował.
Guillaume Canet/Shutterstock
Podobnie jak w filmie „Lui”. „Taki mąż to skarb” - musi myśleć Marion Cotillard, partnerka, z którą niedawno występował na planie „Facet do wymiany” (ten film również napisał i wyreżyserował). Potrójna gaża? Mistrzostwo świata! A właściwie poczwórna, bo jeszcze żony, którą chętnie zatrudnia („Więzy krwi”, „Niewinne kłamstewka”). Ale byłym partnerkom też ról nie żałuje, jak np. Diane Kruger w „Mon Idole”.
Jako aktor Guillaume Canet był wielokrotnie nominowany do Cezara, swoją statuetkę zdobył jednak za reżyserię w „Nie mów nikomu”. Podziwiamy!
-
Romain Duris
Piękny prawie 50-letni
Wypatrzył go reżyser castingu przed szkołą w Paryżu. Romain Duris chodził do klasy artystycznej, był perkusistą w zespole Kingsize. Nie miał w planach aktorstwa, ale cóż - skoro świat sam po niego przyszedł, czemu nie spróbować?
Romain Duris w filmie „Heartbreaker. Licencja na uwodzenie”/mat. prasowe
Został ulubionym aktorem francuskiego reżysera, Cedrica Klapisha. Debiutował w jego „Młodych groźnych”, potem było „Wszyscy szukają kota”, „Być może”, aż w końcu „Smak życia”, gdzie rolą Xaviera (napisaną specjalnie dla niego) Romain ostatecznie podbił serca szczególnie damskiej części publiczności. Poprawił rolą „W rytmie serca” Jacquesa Audiarda (za którą był nominowany do Europejskiej nagrody filmowej) i „Heartbreaker. Licencja na uwodzenie”. A w tej chwili możemy go oglądać w roli Aramisa w „Trzech muszkieterach” u boku Evy Green.
Przeczytaj także: 10 francuskich aktorek, które trzeba znać!
Więcej artykułów o filmach znajdziesz w pasji Oglądam.
Zdjęcie okładkowe: mat. prasowe
Komentarze (0)