„To”

„Król horroru” – skąd ten jakże adekwatny przydomek Stephena Kinga? Nie trzeba szukać daleko. Wystarczy sięgnąć po powieść, z okładki której szczerzy się makabryczny klaun o imieniu Pennywise. Klaun, który tak wielu doprowadził do koulrofobii, panicznego strachu właśnie przed klaunami. Powieść pod tytułem „To”.

W kanałach Derry

Historia grupy przyjaciół, która przybywa do rodzinnego miasta, by skonfrontować się z koszmarem przeszłości. Powracają wspomnienia Klauna Pennywise’a, pożeracza strachu i dzieci, demona, który poluje w kanałach ich rodzinnego Derry. Powrót do miasteczka ożywia wyparte traumy i nieszczęśliwe wypadki tamtego lata. Przyjaciele przypominają sobie, kim naprawdę jest Pennywise i jak mogą z nim walczyć. Zaczynają rozumieć, że jest on symbolem wszelkiego nieszczęścia oraz zła na świecie. To także żywe uosobienie koszmarów, od których przez tyle lat uciekali i próbowali zapomnieć. Teraz znów muszą stawić im czoła.

Koniec dzieciństwa

To nie jest powieść o szczęśliwych dzieciakach z amerykańskich przedmieść. Jak to z prozą Stephena Kinga bywa – jego książki zawsze mają drugie, ukryte dno. Z jednej strony „To” jest po prostu opowieścią o odwiecznym demonie poszukującym swych ofiar wśród najbardziej niewinnych istot na świecie. A z drugiej historią ucieczki i wielkiego powrotu, wbrew własnej woli, do czasów, które wcale nie były tak sielankowe, jak mogłoby się wydawać. To przypowieść o życiu i śmierci, traumach dzieciństwa oraz sile pamięci człowieka, od której nikt nigdy nie będzie potrafił się w pełni wyzwolić. Każdy z nas bowiem pozostaje więźniem przeszłości. I wesołego klauna Pennywise’a.

 

„To” Stephen King

 

„Wielki marsz”

Stephen King jako swoje alter ego – Richard Bachman – snuje jakże autentyczną, ponadczasową dystopię.

Reguły gry

Stu nastoletnich chłopaków zostaje wybranych do corocznej wyjątkowej imprezy. Reguły są proste: idziesz przed siebie, nie zatrzymujesz się, nie hamujesz, idziesz i nie wiesz, gdzie to wszystko się kończy. Kto złamie reguły, ten ginie. Marsz kończy się tam, gdzie pada przedostatni uczestnik. Nic prostszego. Wszystko obserwują na bieżąco obywatele, a żołnierze pilnują każdego kroku. Od Wielkiego Marszu nie ma ucieczki.

Fenomenalna dystopia

To jedna z najbardziej przerażających wizji przyszłości. Fenomenalna dystopia, w której groza snuje się podskórnie, dogłębnie. Nie zdajemy sobie sprawy, kiedy okazuje się, że drżymy z przerażenia. King tak prowadzi opowieść, opisuje tytułowy marsz, że w czasie lektury nawet czytelnika bolą nogi, odczuwa zakwasy, ból i rozpacz bohaterów. Ta powieść to koszmar na miarę współczesności, tak uwielbianych młodzieżowych opowieści, a między słowami świetny komentarz społeczno-obyczajowy ówczesnego społeczeństwa końca lat 70. To także wciąż aktualna satyra na konsumpcjonizm i rosnący hedonizm kolejnych generacji.

 

„Wielki marsz” Stephen King

 


Zainteresował cię temat? Sprawdź nasze inne artykuły:


„Baśniowa opowieść”

Minęły lata, Stephen King zmienił się, nie sposób tego ukryć. Stał się bardziej melancholijny, nostalgiczny, a w swoich nowych powieściach konfrontuje się często z własną przeszłością pełną uzależnień i osobistych upadków. To inny wymiar grozy. Jednak od czasu do czasu, King hipnotyzuje nas czystą magią słów i podrzuca opowieść, której po prostu potrzebujemy. A czy jest ktoś, kto nie potrzebuje baśni?

Nastolatek i jego pies

Nastoletni Charlie Reade nie ma łatwego życia, ale nie przeszkadza mu to być dobrym, pomocnym chłopakiem, otwartym na potrzeby innych. Nawet straszny, stroniący od świata sąsiad, który mieszka w domu rodem z „Psychozy”, z psem o zębiskach Cujo, może liczyć na jego pomoc. Okazuje się, że nie jest wcale taki potworny – to staruszek o intrygującej tajemnicy, który najbardziej na świecie kocha swoją oddaną suczkę imieniem Radar. Tajemnicę owego sąsiada Charlie pozna przypadkiem i wyruszy na przygodę swojego życia, ze starym zwierzakiem u boku. Pewna kraina bowiem czeka, by ktoś ją wyzwolił.

Tego potrzebujemy

„Baśniowa opowieść” to prawdziwa gratka dla miłośników literatury i popkultury, kopalnia wątków i lejtmotywów. Historia niezwykła, perfekcyjnie wyważona, nawiązująca do wszystkich tych tropów i motywów, które dobrze znamy, a od lat rezonują z naszą wyobraźnią. Nieśmiertelna walka dobra ze złem, młody chłopak wchodzący w dorosłość, jego wierny pies i magiczna kraina w opałach… Na czytelników czeka współczesny wątek obyczajowy, opowieść o miłości ojca i syna, o oddaniu i odpowiedzialności, o dorastaniu. Słodko-gorzka w całej swojej okazałości. O życiu w cieniu wspomnień i okrutnej traumy. Ale także porywająca powieść przygodowa, która niesie za sobą tyle dreszczyków emocji oraz szczerego strachu, co wzruszeń. Remedium na rzeczywistość. King podnosi na duchu i daje nadzieję, a tego dzisiaj potrzebujemy.

 

„Baśniowa opowieść” Stephen King

 

Inne recenzje znajdziesz na Empik Pasje w dziale Czytam.